"Eksport gazu do Polski odbywa bez jakichkolwiek zmian, dokładnie w takich ilościach co w poprzednich dniach, czyli 23 mln metrów sześciennych na dobę" - oświadczył rzecznik rosyjskiego Gazpromu Siergiej Kuprijanow, cytowany przez agencję RIA-Nowosti. To odpowiedź na najnowsze doniesienia polskiego PGNiG, które podało, że wczoraj dostawy gazu do Polski w ramach Kontraktu Jamalskiego były niższe od zamówionych o 45 procent.
Identyczne wyjaśnienie Kuprijanow podał już wczoraj w rozmowie z agencją ITAR-TASS. Stwierdził wtedy również, że Rosja nie może dostarczać tak dużo gazu, jak chciałaby Polska, ponieważ musi zapełnić magazyny przed zimą. Dostawy gazu we wszystkich kierunkach są realizowane przy uwzględnieniu posiadanych obecnie zasobów na eksport oraz trwającego zapełniania podziemnych magazynów gazu na terytorium Federacji Rosyjskiej - oświadczył.
Równocześnie Gazprom ignoruje żądania wyjaśnień ze strony Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Spółka podała dzisiaj, że nie otrzymała dotąd od rosyjskiego monopolisty żadnej informacji ws. zmniejszenia dostaw surowca.
PGNiG podało w komunikacie, że aby wyrównać niedobór dostaw z kierunku wschodniego, realizowane są dostawy uzupełniające przez punkty: Lasów (Niemcy) i Cieszyn (Czechy), a dodatkowo uruchomione zostały dzisiaj również dostawy surowca przez punkt Mallnow (Niemcy).
Równocześnie koncern zapewnił, że "dostawy gazu ziemnego do odbiorców PGNiG przebiegają bez zakłóceń" i że nie ma potrzeby sięgnięcia do rezerw zgromadzonych w podziemnych magazynach. Te zaś zostały przed sezonem zimowym "w pełni zatłoczone". Aktualny stan napełnienia magazynów wynosi około 2,6 mld metrów sześciennych - podało PGNiG.
Ta ilość - jak informowali dziennikarze RMF FM - pokryłaby około 17 procent naszego rocznego zapotrzebowania na gaz. Inaczej mówiąc: gdyby problem się nasilał, mamy rezerwę na 90 dni.
W sytuacji kryzysowej ograniczane będą dostawy gazu do największych zakładów produkcyjnych, np. do fabryk nawozów i paliw. Gaz do naszych domów ma natomiast płynąć bez przerwy - takie zapewnienie dostał w resorcie gospodarki nasz reporter Krzysztof Berenda.
Staliśmy się zakładnikiem rosyjskiej batalii o opłaty za gaz dla Ukrainy - tak obniżenie dostaw surowca do Polski komentuje były minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Według niego, to element strategii Gazpromu przed zbliżającymi się rozmowami gazowymi Moskwa-Kijów-Bruksela.
Według byłego ministra, Rosjanie będą przeciągać rozmowy do początku stycznia. To wojna o pięć miliardów dolarów, które powinni zapłacić im Ukraińcy - twierdzi Mikołaj Budzanowski. Gazprom pokazuje, że Ukraina tak naprawdę odcięta jest od dostaw gazu. Szczególnie w okresie zimy, dlatego będzie musiała się porozumieć na warunkach rosyjskich w zakresie płatności za gaz - podkreśla.
Zdaniem byłego ministra, Moskwa właśnie teraz rozpoczęła "gazową wojnę" nieprzypadkowo. W Polsce mamy zmianę rządu. Zmiana władz w najbliższych miesiącach czeka też Komisję Europejską. W tym zamieszaniu Rosjanie mogą wiele ugrać. Jednak - paradoksalnie - skorzystać może też Polska. Ograniczanie dostaw przez Rosję wzmacnia naszą sytuację negocjacyjną przed listopadowymi rozmowami z Gazpromem na temat przyszłości kontraktu jamalskiego.
Również Słowacja ma kłopoty z rosyjskim gazem. Nasi południowi sąsiedzi drugi dzień z rzędu rejestrują około 10-procentowy spadek dostaw surowca z Rosji, płynącego rurociągami przez Ukrainę.
SPP (Slovensky plynarensky priemysel, słowacki państwowy dystrybutor paliwa - przyp. red.) także i dziś zarejestrował niewielki spadek objętości dostaw o mniej więcej 10 procent - poinformował w przesłanym Polskiej Agencji Prasowej komunikacie rzecznik przedsiębiorstwa, Peter Bednar.
Podkreślił, że zaistniała sytuacja nie ma żadnego wpływu na odbiorców - zarówno przemysłowych, jak i detalicznych. Dodał także, że obecnie trwa napełnianie słowackich podziemnych magazynów gazu i w najbliższych dniach zostaną one zapełnione w 100 procentach.
Rzecznik SPP nie wyjaśnił, jakie są powody spadku dostaw błękitnego paliwa.
Gazprom poinformował natomiast, że nie obniżał dostaw gazu na Słowację. Objętość dostaw rosyjskiego gazu dla słowackiej kompanii SPP we wrześniu utrzymuje się na dziennym poziomie 12 mln metrów sześciennych na dobę - oświadczył rzecznik koncernu Siergiej Kuprijanow.