Będą przedterminowe wybory na Ukrainie. W najbliższą niedzielę - w Dniu Niepodległości - prezydent Petro Poroszenko ma podpisać dekret o rozwiązaniu parlamentu. Ogłosił to jego rzecznik Swiatosław Cegolko.
Prezydenckie służby prasowe podały, że przed rozwiązaniem Rady Najwyższej Poroszenko przeprowadzi konsultacje z szefami frakcji parlamentarnych i kierownictwem parlamentu. Prezydent chce nowych wyborów przede wszystkim, by wykluczyć z Rady część ludzi związanych z poprzednią głową państwa - Wiktorem Janukowyczem, a więc z Moskwą.
Poroszenko podkreślił, że w swoich decyzjach będzie się kierował przede wszystkim wolą narodu, który "potrzebuje zmiany władzy i lustracji, a wybory są najlepszą formą lustracji". Powtórzył, że nowych wyborów w kraju chce ponad 80 proc. społeczeństwa.
Konflikt między przedstawicielami nowej i starej władzy sprawił, że w Radzie Najwyższej obecny rząd z Arsenijem Jaceniukiem na czele utracił większość. Właśnie w niedzielę upływa konstytucyjny termin 30 dni na sformułowanie nowej większości i dokładnie wtedy Poroszenko ma zarządzić nowe wybory.
Rządzący obecnie politycy będą jednak mieli problem. Zaczęli wprowadzać bolesne reformy, które Ukraińcom się nie podobają. Ci nie widzą często różnicy między starą a nową ekipą. Chcemy wreszcie końca korupcji, a to taka sama banda jak poprzednio - usłyszał w Kijowie nasz specjalny wysłannik Krzysztof Berenda. Ukrainie grozi w tej sytuacji polityczny klincz.
Nowe wybory mogłyby się odbyć 5, 19 lub 26 października.
(MRod)