"W sercu trochę kłuje, to wielkie rozczarowanie" - mówi Wojciech Fibak o porażce Agnieszki Radwańskiej w półfinale Australian Open. Były tenisista w rozmowie z RMF FM ocenia też szanse Łukasza Kubota, który w sobotę razem ze Szwedem Robertem Lindstedtem zagra w finale debla.
Maciej Jermakow: Zawiodła psychika czy po prostu zabrakło sił po meczu z Wiktorią Azarenką?
Wojciech Fibak: Przede wszystkim trzeba pogratulować Dominice Cibulkovej. Wydawało się, że to ona będzie bardziej stremowana - Agnieszka jest przecież stworzona do meczów o stawkę na wielkich kortach, ale dziś ta rola faworytki ją przerosła. Była bardziej spięta, nie grała innowacyjnie, nie miała swobody, nie kombinowała tak jak zwykle, brakowało dobrego poruszania się na korcie. Ciężko powiedzieć, co było tego przyczyną.
Łukasz Kubot może powtórzyć pański sukces po tylu latach?
Bardzo mu tego życzę. Jestem z niego bardzo dumny, życzę mu zwycięstwa. Oni pokonali świetną parę w półfinale, a w finale spotkają się z mało znanym duetem Butorac/Klaasen. Faworyci poodpadali wcześniej, więc Polak i Szwed mają wielką szansę. Oby tylko to nie była taka historia jak z meczem z Cibulkovą. Trzeba się maksymalnie skupić - pisałem o tym zresztą Łukaszowi, jesteśmy w stałym kontakcie.
Roger Federer może znów nas zaskoczyć na tym turnieju?
Rafael Nadal wie, jak wygrywać z Federerem (tenisiści zmierzą się w półfinale - przyp. red.), a Roger, maestro z Bazylei, nie lubi z nim grać, nie lubi jego topspinu. No ale będzie to klasyk, powrót do wielkiego tenisa sprzed kilku lat.
Rozmawiał pan z Novakiem Djokoviciem po tej niespodziewanej porażce w ćwierćfinale?
Oczywiście, utrzymujemy kontakt. Tam jest zresztą ciekawy układ - nie tylko wychowałem Lendla (trener Andy'ego Murraya - przyp. red.), ale pomagałem też młodemu Beckerowi (obecny trener Djoko - przyp. red.). Dlatego tu się wszyscy łączymy. Kibicowałem Serbowi. Przypomnę, że pracowaliśmy razem od września, od US Open. On od tego czasu nie przegrał żadnego meczu, dopiero teraz dość pechowo uległ Stanislasovi Wawrince. Ale trzeba też oddać Szwajcarowi, że zagrał świetny mecz.