"Mieszkańcy miasta i pielgrzymi podczas Światowych Dni Młodzieży mogą spać spokojnie" - mówi prezydent Krakowa w rozmowie z RMF FM. Jacek Majchrowski, który był gościem Mariusza Piekarskiego zapewnia, że w mieście nie zabraknie wody, ani miejsc w szpitalach. Nie powinno być również problemów z działaniem komunikacji miejskiej.
Mariusz Piekarski: Panie prezydencie, wszystkie drogi w Polsce i na świecie właściwie w tym momencie prowadzą do Krakowa - to musi pana napawać dumą, ale nie oszukujmy się - to niesie pewne zagrożenie. Pan drży o miasto, o bezpieczeństwo ŚDM?
Jacek Majchrowski: To zależy, o jakim drżeniu mówimy, bo gdy idzie o tych ludzi, którzy przyjeżdżają na te uroczystości, to nie. Myśmy zresztą specjalnie pytali organizatorów z Madrytu - to potwierdzili nam, że akurat to jest ten target, który nie sprawia kłopotów. Natomiast nigdy nie wiadomo, kto siecz zabierze razem z tym targetem i przyjedzie.
I to jest ta główna pana obawa?
I tak i nie, bo z tych raportów, które dostajemy wynika, że służby mają opanowane wszystkie te sprawy i wiadomo, że żadnych zorganizowanych zamachów tutaj być nie powinno. Natomiast nigdy nie należy wykluczać szaleńca indywidualnego. Widzimy, co się dzieje wokół.
Źle się dzieje, niestety. A takie zagrożenia - coś, co może zburzyć spokój tego tygodnia jeśli chodzi o organizację ze strony miasta - zapewnienie pielgrzymom i mieszkańcom dostaw wody, wywóz śmieci, komunikacja, poruszanie się bezpieczne po mieście - tu jest wszystko zapięte na ostatni guzik?
Tak, idąc tak po kolei jak pan mówił: gdy idzie o wodę to mamy jako miasto powiedzmy sobie podwójne ilości wody.
W kranach nie zabraknie?
Nie zabraknie, na pewno. Gdy idzie o komunikację - jest ok. 250 tzw. pociągów tramwajowych plus ok. 600 autobusów. Więc też komunikacja zbiorowa powinna być zapewniona.
A miejsca w szpitalach? Zabezpieczenie medyczne pielgrzymów, ale też mieszkańców?
Tak, to jest scentralizowane w tej chwili, bo jak pan wie, szpitale w Krakowie są podzielone - część marszałkowskich, część miejskich, część rożnego typu służb: wojsko, MSW - w tej chwili jest to scentralizowane i jest objęte jednym monitoringiem, są zapewnione miejsca.
Tzn. że pan się niczego nie obawia?
Tych rzeczy, których pan mówi, to się nie obawiam.
Tutaj wszyscy mieszkańcy i pielgrzymi mogą spokojnie ten cały tydzień w Krakowie spędzić bez obaw.
Absolutnie mogą spać spokojnie.
A jeśli chodzi o wizytę samego papieża Franciszka - czy pan się spodziewa, czy może obawia, że może dojść w programie do jakiegoś niespodziewanego punktu? Czegoś, o czym jeszcze nie wiemy, biorąc pod uwagę to, jak zachowuje się papież Franciszek?
Wie pan, nigdy nie wiadomo, jak będzie naprawdę. Z tego, co ja widzę, szczegółowy harmonogram jego pobytu to tam nie ma miejsca na specjalny jakiś, nagły punkt. Jest wszystko rozplanowane dosłownie co do minuty.
Jest tak ciasno, że trudno, żeby papież Franciszek miał jeszcze miejsce...
Chyba, że z czegoś zrezygnuje, a coś innego zrobi, ale to jest o tyle ciężkie, że musiałyby o tym wiedzieć i służby, i MSZ i wszystkie tego typu instytucje.
A czy pan już wie, ile osób przyjedzie do Krakowa?
Nie, nie wiadomo. Ja sądzę, że będzie ok. 1 miliona, może trochę więcej.
To optymistycznie - na razie te oficjalne dane mówią o 350, może 360 tysiącach zarejestrowanych. Rozumiem, że to trzeba pomnożyć.
Tak, z tych danych, które mamy, bo zbieraliśmy z poprzednich uroczystości ŚDM to wynikało mniej więcej, że tych zarejestrowanych jest 1/3 w stosunku do wszystkich, którzy przyjeżdżają. Dlatego mówimy o ok. 1 mln.
Wygląda na to, żre mieszkańcy Krakowa trochę się przestraszyli tych Światowych Dni Młodzieży. Ulice są raczej puste - jeśli kogoś widać, to pielgrzymów. Korków nie ma - jak mówią mieszkańcy, to niecodzienny widok w Krakowie. Wygonił pan trochę mieszkańców Krakowa z miasta.
Nie, nigdzie nie wygoniłem.
Ale to pan mówił: jak możecie, jedźcie na urlop.
No wie pan co, jeżeli ktoś nie czuje potrzeby bycia tutaj wtedy, czuje natomiast, że będzie miał kłopoty z poruszaniem się po mieście to wolał wyjechać. Ale chciałem powiedzieć o innej rzeczy - wiele zakładów pracy w ogóle na ten okres dało urlop swoim pracownikom i zamykają swoją działalność.
Czyli ludzie trochę boją się organizacyjnych problemów związanych z ŚDM.
No wie pan, trudno, jeżeli jest sytuacja taka, że miasto liczy 700 tys. mieszkańców z hakiem, a nagle się okaże, że jest prawie 2 miliony, żeby nie było pewnych zawirowań.
Do tego Kraków musiał się przygotować.
Tak, przygotowywaliśmy się od wielu miesięcy.
Nie widać panie prezydencie po panu jakiegoś wielkiego entuzjazmu, że tu zjeżdża cały świat, że tu młodzież z całego świata zjeżdża. To jest tak, że ten entuzjazm musi pan odłożyć i zająć się organizacją czy jednak obawia się pan trochę o miasto i organizacja jest tak trudna?
Proszę pana, entuzjazm entuzjazmem. Ja się bardzo cieszę, że ŚDM się odbywają w Krakowie, natomiast na mojej głowie jest organizacja miasta, tego, co się tutaj dzieje. W przerwach między działalnością organizacyjną tylko ten entuzjazm przejawiam.
Ale to pan mówił, że ŚDM to nie tylko wielka radość, że przyjeżdżają młodzi, ale uciążliwość. Kraków nie prosił się o ŚDM - to chyba pana słowa?
Nie, nie, to nie ja mówiłem. To mi mówią niektórzy. Kraków wiedział, że będą Światowe Dni Młodzieży. Była uchwała Rady Miasta na ten temat. Wiedzieliśmy i tutaj nikt nie protestował przeciwko temu. Tym bardziej, że to dla Krakowa jest olbrzymia promocja na świecie. Ten milion osób, który przyjedzie, to są właśnie ludzie, którzy potem powiedzą o pięknie Krakowa, o kulturze Krakowa, o wszystkich rzeczach, które się z tym wiążą i albo sami tutaj powrócą, albo namówią swoich znajomych, aby tu wrócili.
No właśnie, cieszy się pan, że chociaż przez ten tydzień ten kolorowy, międzynarodowy tłum zastępuje Brytyjczyków przyjeżdżających tu, no nie oszukujmy się, głównie na imprezę, że tutaj przyjeżdża inny rodzaj gości, którzy być może wyniosą coś więcej z Krakowa niż tylko kufel piwa.
To na pewno, ale chciałem też powiedzieć, że z tymi Brytyjczykami to już jest też troszeczkę przesada. Oni już sobie zmienili miejsca, do których jeżdżą i tutaj już przyjeżdża ich znacznie mniej.
Ale ci, którzy teraz przyjeżdżają - pielgrzymi, oni zdecydowanie więcej z miasta mogą skorzystać, wynieść, wypromować Kraków na świecie.
Tym bardziej, że my im pokazujemy pewne rzeczy, które powinni zobaczyć. Dajemy im przewodników po mieście, teraz specjalnie przełożyliśmy na te dni nasze krakowskie noce Cracovia Sacra, gdzie mogą chodzić na koncerty, gdzie mogą zwiedzać klasztory, gdzie mogą chodzić do kościołów oglądać te skarby, które są na co dzień zamknięte w skarbcach albo za klauzulą. To jest wyjątkowa okazja.
Kraków pokazuje najlepsze, co ma.
Tak jest.
A co się stanie z tramwajem, którym papież pojedzie z kurii na Błonia? Ma pan już pomysł? To niecodzienna sytuacja.
Są jakieś pomysły na ten temat, ale na razie one są tajne.
Specjalna linia papieska, specjalna nazwa? Może ten tramwaj od razu do muzeum trafi?
Mówimy o tym tramwaju, którym będzie jechał papież. To jest jeszcze wszystko utajnione.
Ale rozumiem, że pomysł jest?
Pomysł jest.
Czy w niedzielę wieczorem odetchnie pan z ulgą i powie sobie "uff"?
Wie pan, zawsze jak się kończy jakieś trudne zadanie, to jest taka ulga, że mamy to. Potem będzie czas podsumowań.