17-letnia dziś Niemka Linda Wenzel, która uciekła z domu, by poślubić bojownika Państwa Islamskiego, spotkała się z matką i siostrą. Moment ten zarejestrowała kamera niemieckiej telewizji. Linda została znaleziona przez irackich żołnierzy w ruinach Mosulu. Czeka na swój proces, który w przyszłym miesiącu ma się rozpocząć w Bagdadzie. Grozi jej nawet kara śmierci.

Linda uciekła z domu w Pulsnitz, gdy miała 15 lat. Stwierdziła, że w Niemczech w szkole miała same niepowodzenia, była nieszczęśliwa. Na Facebooku nawiązała znajomość z mężczyzną, który przekonał ją, by przeszła na islam.  

W lecie 2016 roku roku 15-latka zostawiła na stole w kuchni kartkę: "Wrócę w niedzielę około 4:00". Tak naprawdę ukradła matki paszport i na jego podstawie wyjechała do Turcji, potem do Syrii i Iraku. Dołączyła do szeregów ISIS i poślubiła jednego z bojowników. Jej mąż, pochodzący z Austrii Czeczen zginął w walkach pięć miesięcy później. Linda twierdzi, że nie zna jego prawdziwego nazwiska. Mówiła na niego Mohammed.

W pierwszym udzielonym po zatrzymaniu wywiadzie Linda Wenzel twierdziła, że zwabiły ją filmy propagandowe kalifatu. Oglądała szczęśliwe pary, które w otoczeniu dzieci spacerują w pełnym słońcu po parku pełnym róż. To tak, jakby oni byli w innym świecie - mówiła.

Rzeczywistość okazała się być brutalna. Żyła - jak twierdzi - zamknięta w domu w Mosulu z innymi kobietami, a każdy dzień upływał jej na praniu, sprzątaniu i gotowaniu. Każdego dnia słychać było odgłosy spadających bomb. Wtedy zadawała sobie pytanie: Dlaczego idiotko w ogóle tu przyjechałaś?

Władze Niemiec zabiegają o ekstradycję Lindy. W kraju za udział w organizacji terrorystycznej dostałaby 10 lat więzienia. W Iraku grozi jej kara śmierci. Tamtejsze władze twierdzą, że 17-latka jest zradykalizowaną dżihadystką.

Nie ma dowodów na to, że 17-latka brała udział w walkach. Pewne jest natomiast, że była czynnym członkiem brygady, której zadaniem było sprawdzanie, czy kobiety na ulicach są odpowiednio ubrane. Jeśli nie, były na miejscu biczowane.

Na niekorzyść Lindy przemawia także sms, jaki wysłała do swojej matki po śmierci męża. "To przez ciebie nie żyje. Płacisz podatki, z których budowane są te bomby" - napisała. W innej przesłanej rodzinie wiadomości wychwalała Anisa Amri - tunezyjskiego uchodźcę, który przed rokiem ciężarówką staranował ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie. Zginęło wtedy 12 osób, w tym zastrzelony przez Amriego polski kierowca ciężarówki.

Teraz w wywiadzie dla niemieckiej telewizji Das Erste nastolatka stwierdziła, że "zrujnowała sobie życie". Jakby nie zdawała sobie sprawy z kary, jaka jej grozi w Iraku, Linda mówiła o tym, że po powrocie do domu trudno jej będzie znaleźć pracę. Dziś każdy mnie tam zna, każdy wie, jak wyglądam - stwierdziła. 

Na koniec przekonywała o tym, że teraz chce już tylko wrócić do Niemiec. Skończyłam z Irakiem - oświadczyła ze łzami.

(j.)