"Rodzina Olewników podejrzewa, że policja nie zabezpieczała przekazywania okupu porywaczom Krzysztofa "- twierdzi w rozmowie z reporterem RMF FM pełnomocnik rodziny Bogdan Borkowski. Adwokat nie wyklucza, że funkcjonariusze uzgodnili przebieg wydarzeń już po fakcie. Drugi dzień Danuta Olewnik oraz jej mąż byli konfrontowani w gdańskiej prokuraturze z funkcjonariuszami, którzy mieli brać udział w przekazaniu pieniędzy za biznesmena.
Mamy wątpliwości, czy policja zrobiła cokolwiek w tej sprawie. Kiedy czyta się zeznania pokrzywdzonych, czyli pani Danuty i jej męża, to one są zbieżne co do szczegółów i elementów. Jak się czyta zeznania funkcjonariuszy, którzy uczestniczyli w zabezpieczeniu okupu i obserwacji, ma się wrażenie, że to chodzi o dwa różne wydarzenia. Nie da się wykluczyć, bo takie mieliśmy odczucie, że mogło to być ustalone post factum - powiedział reporterowi RMF FM mecenas Borkowski.
Wczorajsza konfrontacja z policjantami trwała siedem godzin. Po wyjściu z prokuratury Danuta Olewnik powiedziała, że są duże rozbieżności pomiędzy zeznaniami jej i jej męża a zeznaniami funkcjonariusza. To znaczy moje i męża zeznania są takie same i różnią się od zeznań policjantów - dodała. Konfrontacje potrwają do piątku.