​Ogólnokrajowy protest Francuzów przeciwko polityce prezydenta Emmanuela Macrona. Kierowcy zablokowali drogi i autostrady w różnych regionach, w wielu miastach odbywają się demonstracje. Dochodzi także do starć z policją.

Protestujący chcieli demonstrować pod oknami Macrona, ale wszystko wskazuje, że im się nie uda, bo policja zamknęła wszystkie ulice wokół Pałacu Elizejskiego. Uczestnicy - nazywani "żółtymi kamizelkami", bo noszą kamizelki odblaskowe, które muszą mieć we Francji wszyscy kierowcy - zablokowali więc ruch na Polach Elizejskich.

Po kilku godzinach koło Pałacu Elizejskiego doszło do starć demonstrantów z policją. Szturmowe oddziału użyły gazu łzawiącego i siłą wyparły z pobliskich ulic uczestników protestu. Część protestujących usiadła na ulicy i skandując "Macron - dymisja!" odmawiała opuszczenia placu, który znajduje się obok Pałacu Elizejskiego. Otoczyły ich szturmowe oddziały policji, ale już nie próbowali usunąć demonstrantów siłą, by uniknął spirali przemocy.

Demonstranci - których według MSW jest w całym kraju blisko ćwierć miliona - protestują przeciwko niedawnym podwyżkom cen benzyny. Sprzeciwiają się także pogarszającym się warunkom życia we Francji.

Wokół niektórych blokad sytuacja jest napięta. W starciach rannych zostało około 50 osób. Doszło także do poważnej tragedii - we francuskich Alpach 63-letnia kobieta zginęła pod kołami samochodu, którzy się nie zatrzymał.

(az)