Życie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza było wielkie, godne, dynamiczne, ale za krótkie - mówił metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Poinformował, że pogrzeb może odbyć się w sobotę, ale ostateczna decyzja w tej sprawie należy do rodziny.
Wszystkie słowa w tej sytuacji mają wartość uschłych liści na wietrze. Liczy się życie - wielkie, godne, dynamiczne, ale za krótkie - podkreślił metropolita gdański.
Napisał też w księdze kondolencyjnej słowa, że "pozostaje w pamięci i naszych oczach wyciągnięta dłoń ze światłem do nieba i to jest swoista statua wolności dla Gdańska, ale nie tylko".
Podkreślił, że wszyscy dziękują i wierzą, że Pan Bóg wynagrodzi jego życie, bo był człowiekiem głęboko wierzącym, praktykującym katolikiem.
Często żartobliwie podkreślał, że gdy jest w Brukseli i siada z posłami, to rozpoczyna posiłek od znaku krzyża. On się tego nie wstydził - wspominał prezydenta Gdańska duchowny.
Dodał, że znał Adamowicza przez 10 lat i był to czas "spokojnej, partnerskiej, a nawet przyjaznej współpracy".
Ostatnia rozmowa była telefoniczna z Los Angeles. On się bardzo cieszył, że córki będą studiowały, poszerzą znakomitą znajomość języków. Stało się wszystko inaczej. Zadanie, które stoi przed nami to - umarłych pogrzebać - godnie i w ciszy - mówił metropolita gdański.
Wskazał, że wstępnie mówi się, że pogrzeb Pawła Adamowicza odbędzie się w sobotę, ale ostateczna decyzja w tej sprawie należy do rodziny - żony oraz brata prezydenta Gdańska.
Sytuacja jest jeszcze rozciągnięta w czasie z racji prokuratury, która kończy jeszcze swoje dochodzenie. Od tego uzależniona jest także data pogrzebu, ale przymierzamy się do soboty - powiedział abp Głódź.
W jego ocenie czyn zabójcy "wyrasta nie wiadomo z czego".
To czyn, który w ostatnich dziesięcioleciach nie miał miejsca od zamachu na prezydenta Gabriela Narutowicza. Nikt tu z nas - włącznie z panem prezydentem - w obstawie nie przemierzał chodników w Gdańsku oraz ulic. Tyle razy razem staliśmy na podiach w czasie opłatków, świąt i innych uroczystości. Dyskusja co do ochrony, która teraz się toczy, należy nie do mnie, ale do służb. Jak dotąd czuliśmy się bezpiecznie, normalnie. Tak, jak się w normalnym społeczeństwie zachowuje. Dochodzi jednak do jakiejś eskalacji postaw agresywnych, które tworzą pożywkę dla ludzi ułomnych oraz chorych - podkreślił abp Głódź.
W niedzielę wieczorem Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem w Gdańsku przez 27-letniego Stefana W., który podczas finału WOŚP wtargnął na scenę. Prezydent Gdańska trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie w poniedziałek po południu zmarł. Paweł Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.
Opracowanie: