Śledczy zidentyfikowali Rosjanina, który może być powiązany z atakiem chemicznym na byłego agenta GRU Siergieja Skripala i jego córkę Julię. Według brytyjskiej gazety "Sunday People", policjanci podejrzewają 54-letniego byłego agenta FSB o pseudonimie "Gordon".
W sobotę "The Telegraph" ujawniło, że brytyjscy śledczy zidentyfikowali osoby, które mogą być powiązane z atakiem chemicznym w Salisbury. Udało się to dzięki kamerom monitoringu i przeanalizowaniu list pasażerów samolotów.
Dzisiaj media informują, że jednym z podejrzanych jest 54-letni były agent rosyjskich Federalnych Służb Bezpieczeństwa. Wiadomo, że działał pod trzema różnymi nazwiskami, jednym z nich było "Mihalis Savickis". Posługuje się także pseudonimem "Gordon". Prawdopodobnie wrócił już do Rosji.
Śledczy podejrzewają, że za atakiem chemicznym na Siergieja Skripala stała grupa sześciu osób. "Gordon" pojawił się na radarze detektywów podczas przesłuchania rosyjskiego decydenta i byłego agenta KGB Borysa Karpiczkowa.
Do Karpiczkowa dotarli dziennikarze "Sunday People". Policjanci zapytali mnie, czy imię "Mihalis Savickis" coś mi mówi. Funkcjonariusz fatalnie je wymawiał i jakoś wtedy niczego nie skojarzyłem. Kiedy jednak wróciłem do domu i przejrzałem swoje zapiski, to zrozumiałem o kogo chodzi - opowiada były agent.
Karpiczkow powiedział dziennikarzom, że "Gordona" poznał w latach 90. na Łotwie. Był bardzo inteligentny, wykształcony, ambitny i bezwzględny - wspomina swojego dawnego szefa. Szybko zdobywał zaufanie obcych sobie ludzi - dodał.
"Gordon" należał do grupy uderzeniowej FSB odpowiedzialnej za "mokrą robotę", czyli zabójstwa. Sam miał stać za morderstwem łotewskiego bossa mafii.
Były agent KGB przyznał, że miał zlecenie, by zabić "Gordona" za to, że ten sprzedał informację o agentach FSB łotewskim służbom bezpieczeństwa. Odmówił. W 1998 Karpiczkow uciekł z rodziną do Wielkiej Brytanii. W 2010 roku otrzymał obywatelstwo.
Sam Karpiczkow był dwukrotnie celem ataków. W 2006 i 2007 roku podczas pobytu w Nowej Zelandii rosyjscy agenci próbowali go otruć.
Mówię o tym wszystkim, bo liczę, że dzięki temu zapewnię bezpieczeństwo sobie i swojej rodzinie - przyznał. Znam szpiega powiązanego ze Skripalami, więc moje życie jest teraz w dużym niebezpieczeństwie, a policja nie odpowiedziała na moją prośbę o ochronę - dodał.
Były agent rosyjskiego GRU Siergiej Skripal i jego córka Julia 4 marca w Salisbury zostali zaatakowani środkiem paralityczno-drgawkowym typu nowiczok. Oboje trafili do szpitala. O zamach Zachód oskarżył Rosję. Kreml wszystkiemu jednak zaprzecza i sugeruje, że za otruciem Skripala stoją brytyjskie służby bezpieczeństwa.
(az)