Powołana przez minister kultury Małgorzatę Omilanowską Komisja Oscarowa wybrała polskiego kandydata do tej nagrody w kategorii "Najlepszy Film Nieanglojęzyczny". To obsypana nagrodami i doceniana na całym świecie "Ida" Pawła Pawlikowskiego.
Jak podaje Polski Instytut Sztuki Filmowej, w skład komisji weszli Filip Bajon, Katarzyna Adamik, Jacek Bławut, Michał Komar, Agnieszka Odorowicz, Anda Rottenberg, Janusz Zaorski i Marek Żydowicz. Przewodniczący komisji Filip Bajon podkreślał, decyzja o wybraniu filmu Pawła Pawlikowskiego była jednogłośna. "Ida" odniosła już sukces dystrybucyjny w Stanach Zjednoczonych, jej aktualny Box Office to 3,5 mln dolarów, co oznacza, że film obejrzało ponad 400 tysięcy widzów - mówił cytowany przez PISF reżyser. Bardzo wysokie walory artystyczne "Idy" są powszechnie znane, wszyscy je doceniamy i wiemy jakiej klasy jest film Pawła Pawlikowskiego - dodał.
Akcja "Idy" toczy się na początku lat 60. XX wieku. Anna (w tej roli debiutantka Agata Trzebuchowska), młoda nowicjuszka, sierota wychowywana w zakonie, przed złożeniem ślubów poznaje Wandę Gruz (gra ją Agata Kulesza), swoją jedyną krewną. Od Wandy, która jest jej ciotką, dziewczyna dowiaduje się, że jest Żydówką i że naprawdę nie nazywa się Anna, lecz Ida Lebenstein. Poznaje też tragiczną historię swoich rodziców, zamordowanych podczas wojny.
Oprócz Kuleszy i Trzebuchowskiej, w obsadzie filmu są m.in. Dawid Ogrodnik, Jerzy Trela czy Joanna Kulig.
Ten film się cechuje dużą uniwersalnością, choć oczywiście jest osadzony w bardzo konkretnych realiach historycznych, które kształtują postaci. Od tego nie można się odciąć, ale to nie jest film rozliczający się z historią. To jest film o dwóch postaciach uwikłanych w historię. Trzeba umieć to rozróżniać - mówiła Agata Trzebuchowska w wywiadzie dla RMF FM. Uważam, że to jest film, który można odrzucić. On dzieli - jak każdy inny. Ale oskarżenia o antysemityzm i nie tylko - słyszałam, że ten film jest antykatolicki - są dla mnie absurdalne. Co to znaczy? To nie jest film o Żydach czy katolikach, tylko o dwóch postaciach, które są uwikłane w różne konteksty. To jest ich historia - nie Żydów czy Polaków. Nie lubię takiego upraszczającego upolityczniania. To pokazuje, jak trudno jest robić sztukę w Polsce, gdzie wszyscy są tak skoncentrowani na krzywdzie, że we wszystkim się jej doszukują - podkreślała. Przyznała też, że nie jest zainteresowana karierą aktorską i nie wiąże swojej przyszłości z występami przed kamerą. Paweł Pawlikowski jest chyba pierwszą osobą, która nie myśli o mnie jako o aktorce i dobrze wie, że nie zamierzam robić kariery w tej dziedzinie. Choć oczywiście się nie zamykam. Nie myślę o aktorstwie, ale gdyby była okazja wzięcia udziału w równie wartościowym projekcie to pewnie chętnie bym się znowu sprawdziła - przyznała.