To Nobel dla tej, która oddaje głos prostemu człowiekowi, "pisze i kolekcjonuje codzienność: uczuć, myśli, słów". Swietłana Aleksijewicz w każdej swojej książce (m.in. "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", "Czarnobylska modlitwa", "Czasy secondhand") zmniejsza historię do wymiarów człowieka. I w tym tkwi siła jej literatury.
"Każdego dnia obserwuję, jak człowiek spełza w dół. Bardzo rzadko wdrapuje się do góry" - napisała w jednej ze swoich książek Aleksijewicz, która delikatnie mówiąc, nie jest ulubienicą białoruskiego reżimu. Jej reportaże są na Białorusi zakazane, lub kosztują tyle, że prawie nikt po nie sięga. Czemu się tak dzieje? To książki, w których znajdziemy zupełnie pomijane wątki w oficjalnej historii Związku Radzieckiego. Sama pisarka jest zaś nazywana burzycielką mitu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.
Pisarstwo Aleksijewicz jest ciche i skromne, choć ma wielkie pole rażenia. Nie znajdziemy tu popisu literackim kunsztem, bo białoruska noblistka woli oddawać głos swoim rozmówcom. W jej książkach jest przede wszystkim dużo reporterskiej pokory, a także czułości - nawet dla tych, którzy na pozór na zrozumienie mało zasługują.
"Staram się wychwytywać życie codzienne duszy. Życie zwykłego dnia zwykłych ludzi" - pisze w swoich "Cynkowych chłopcach" tegoroczna laureatka Literackiej Nagrody Nobla. I tak czytelnik otrzymuje od niej, za każdym razem, potoki wstrząsających monologów - często weteranów wojennych, ich żon, matek. Wszystkie składają się na porażającą prawdę o świecie i człowieku. A odbiorca musi się z nią zmierzyć.
"Tak łatwo ześlizgnąć się w banał horroru" - stwierdza w "Czarnobylskiej modlitwie" noblistka. I przyznaje, że trudno pisać jej o rzeczach strasznych, odsłaniać światu dramaty swoich bohaterów, i "zamiast w filozofii życia pogrążyć się w filozofii znikania". Miejmy jednak nadzieję, że Aleksijewicz jeszcze długo pisać będzie, zostawiając bogate świadectwo dziejów Europy Wschodniej.
Oprócz tego, że nagrodzono znakomitą pisarkę, cieszy jeszcze jedno - Literacki Nobel dla Białorusinki to wielkie wyróżnienie dla pomijanej dotąd przez Szwedzką Akademię literatury faktu. Jest to więc wyjątkowy dzień dla reportażu.