Nie pozwolimy, by Irak stał się polem bitwy - oświadczyło irackie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Resort w Bagdadzie skrytykował naloty na bazy, w których stacjonowali żołnierze USA, nazywając je naruszeniem suwerenności Iraku, i poinformował, że w związku z nimi wezwie ambasadora Iranu w tym kraju.
Ministerstwo spraw zagranicznych odrzuca te ataki i uznaje je za naruszenie suwerenności Iraku - zaznaczono w oświadczeniu. Resort "podkreśla, że Irak jest niepodległym państwem i jego wewnętrzne bezpieczeństwo jest jego priorytetem". Nie pozwolimy, by (Irak) stał się polem bitwy - wskazano.
Ministerstwo spraw zagranicznych wezwie ambasadora Iranu, by przekazać mu to stanowisko - dodano w oświadczeniu.
W środę nad ranem z terytorium Iranu wystrzelonych zostało ponad 20 pocisków rakietowych, które uderzyły w cele USA w Iraku - bazę Ain Al-Asad, położoną 160 km na zachód od Bagdadu, i bazę w Irbilu na północy. Jak podały irańskie media, był to odwet za zabicie w zeszłym tygodniu w ataku sił USA wpływowego irańskiego generała Kasema Sulejmaniego.
Amerykańskie władze przekazały, że w ostrzale nie było ofiar. Państwowa irańska telewizja informowała o 80 zabitych "amerykańskich terrorystach".