"Stany Zjednoczone nałożą na irański reżim druzgocące sankcje gospodarcze" - ogłosił prezydent USA Donald Trump w oficjalnym oświadczeniu wydanym kilkanaście godzin po irańskim ataku rakietowym na bazy USA w Iraku. Jak stwierdził: "Narody zbyt długo tolerowały destrukcyjne działania Iranu. Te dni dobiegły końca". Oświadczył, że "tak długo, jak długo jest prezydentem USA, Iran nie będzie miał pozwolenia na posiadanie broni nuklearnej", i zapowiedział, że "dzisiaj poprosi NATO o znacznie mocniejsze zaangażowanie na Bliskim Wschodzie".
"Żadni Amerykanie nie ucierpieli w atakach przeprowadzonych przez irański reżim ostatniej nocy. Nikt nie zginął" - podkreślił Donald Trump w wystąpieniu, które wygłosił w Białym Domu otoczony przez wiceprezydenta Mike'a Pence'a, szefa Pentagonu Marka Espera, szefa amerykańskiej dyplomacji Mike'a Pompeo i wojskowych.
"Wszyscy nasi żołnierze są bezpieczni, w naszych bazach wojskowych stwierdzono jedynie minimalne zniszczenia" - mówił.
Oświadczył również, że "wspaniałe siły amerykańskie są przygotowane na wszystko", a "Iran wydaje się ustępować, co jest dobre dla wszystkich zaangażowanych stron i bardzo dobre dla świata".
"Nasze rakiety są duże, potężne, dokładne, szybkie i zabójcze. W budowie jest wiele pocisków hipersonicznych. Fakt, że mamy świetne wojsko i uzbrojenie, nie oznacza jednak, że musimy ich użyć. Nie chcemy ich użyć" - oznajmił prezydent USA, dodając, że "amerykańska siła - zarówno militarna, jak i ekonomiczna - jest najlepszym środkiem odstraszającym".
Ogłosił, że "Iran musi porzucić swe nuklearne ambicje i zakończyć wspieranie terroryzmu", oraz że "nadszedł moment, by Wielka Brytania, Grecja, Francja, Rosja i Chiny to dostrzegły".
Dalej amerykański prezydent zwrócił się do światowych potęg o odstąpienie od porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 roku i prace nad nową umową.
"Musimy wszyscy wspólnie pracować nad stworzeniem porozumienia z Iranem, które uczyni świat bezpieczniejszym i spokojniejszym miejscem" - przekonywał.
Trump powstrzymał się od wygłoszenia bezpośredniej groźby akcji militarnej.
Zapowiedział natomiast: "W chwili, gdy wciąż rozważane są możliwe opcje odpowiedzi na irańską agresję, Stany Zjednoczone natychmiastowo nałożą na irański reżim dodatkowe druzgocące sankcje gospodarcze".
Jak dodał, "te potężne sankcje pozostaną w mocy, dopóki Iran nie zmieni swego postępowania".
"Cywilizowany świat musi wysłać irańskiemu reżimowi jasną i spójną wiadomość: wasza kampania terroru, mordu, chaosu nie będzie dłużej tolerowana. Nie pozwolimy jej pójść dalej. Zamierzam poprosić dzisiaj NATO o znacznie większe zaangażowanie na Bliskim Wschodzie" - ogłosił Donald Trump.
W nocy z wtorku na środę amerykańska baza lotnicza Al Asad w pobliżu miasta Hit w środkowym Iraku i lotnisko wojskowe w Irbilu w irackim Kurdystanie zostały ostrzelane pociskami wystrzelonymi z terytorium Iranu. Na obie bazy spadło ponad tuzin pocisków.
W ostrzale nikt nie zginął, a władze wojskowe krajów zaangażowanych w działania koalicji zapewniają, że ani amerykańskim, ani sojuszniczym żołnierzom nic nie zagraża.
Według władz w Teheranie, ostrzał baz był częścią odwetu za zabicie przez wojska USA w ubiegłym tygodniu w Bagdadzie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego, dowódcy elitarnej jednostki wojskowej Al-Kuds.
Amerykańska baza lotnicza Al Asad jest wykorzystywana przez wojska USA w ramach międzynarodowej koalicji walczącej z Państwem Islamskim.
Liczba polskich żołnierzy i pracowników w tej bazie nie przekracza 100, natomiast w Irbilu przebywa kilku polskich żołnierzy i pracowników.
Stan liczbowy kontyngentu USA w Iraku wynosi natomiast pięć tysięcy żołnierzy.