Polscy żołnierze - na razie - pozostają na misji w Iraku. Jak mówi rzecznik rządu Piotr Mueller, po irańskim ataku rakietowym na amerykańskie bazy w Iraku nie zapadły żadne decyzje dotyczące wycofania Polaków z tego kraju. Sytuacja jest jednak - jak zaznacza Mueller - dynamiczna.
Rzecznik rządu wyjaśnia, że ewentualne wycofanie się polskich sił z Bliskiego Wschodu będzie konsekwencją ustaleń z naszymi partnerami.
"(Decyzje) będą podejmowane we współpracy z naszymi sojusznikami z Unii Europejskiej i z NATO, z innych krajów na świecie, które również tam stacjonują" - stwierdził Piotr Mueller.
Nieco wcześniej, po spotkaniu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego poświęconemu sytuacji na Bliskim Wschodzie, szef BBN Paweł Soloch zapewniał, że "zgodnie z otrzymanymi informacjami wiemy o tym, że nasi żołnierze są tam bezpieczni".
"To nie był atak skierowany przeciwko polskim żołnierzom, to był atak skierowany przeciwko bazom amerykańskim" - podkreślał.
"Dzięki dobremu systemowi ostrzegania nie stwierdzono żadnych ofiar w ludziach. Sytuacja jest pod całkowitą kontrolą. Polski kontyngent realizuje zadania, które są ustalone w ramach dowództwa sojuszniczego" - dodał szef BBN.
Były szef MON w rządzie Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak ocenia jednak, że misja NATO w Iraku z udziałem polskich żołnierzy traci sens.
"Powinniśmy działać solidarnie, ale bardzo zdecydowanie postawić Brukseli dzisiaj, w ciągu najbliższych godzin, kwestię bezpieczeństwa żołnierzy, nie tylko polskich" - stwierdził Siemoniak.
Według niego, polskie władze powinny mówić o tych zagrożeniach w Kwaterze Głównej NATO.
Przypomnijmy, w nocy z wtorku na środę amerykańska baza lotnicza Al Asad w pobliżu miasta Hit w środkowym Iraku i lotnisko wojskowe w Irbilu w irackim Kurdystanie zostały ostrzelane pociskami wystrzelonymi z terytorium Iranu. Na obie bazy spadło ponad tuzin pocisków.
W ostrzale nikt nie zginął, a władze wojskowe krajów zaangażowanych w działania koalicji zapewniają, że ani amerykańskim, ani sojuszniczym żołnierzom nic nie zagraża.
Według władz w Teheranie, ostrzał baz był częścią odwetu za zabicie przez wojska USA w ubiegłym tygodniu w Bagdadzie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego, dowódcy elitarnej jednostki wojskowej Al-Kuds.
Amerykańska baza lotnicza Al Asad jest wykorzystywana przez wojska USA w ramach międzynarodowej koalicji walczącej z Państwem Islamskim.
Liczba polskich żołnierzy i pracowników w tej bazie nie przekracza 100, natomiast w Irbilu przebywa kilku polskich żołnierzy i pracowników.
Stan liczbowy kontyngentu USA w Iraku wynosi natomiast pięć tysięcy żołnierzy.