"Ta impreza bardzo mnie wciągnęła. Bardzo chętnie pojadę za rok na kolejny Dakar" - mówił Adam Małysz tuż po powrocie z Ameryki Południowej, gdzie wziął udział w 34. rajdzie Dakar. Zastrzegł przy tym: "Gdybym miał ponownie wystartować, to wolałbym na szybszym samochodzie, abym mógł powalczyć o dobre miejsce".
Kierowca RMF Caroline Team pojechał w Dakarze autem Mitsubishi Pajero, jego pilotem był Rafał Marton. Zmagania ukończyli na 38. miejscu w gronie 174 ekip, które wystartowały 1 stycznia z Mar del Platy.
To był naprawdę wymagający i ciężki rajd. Koledzy, opowiadając mi o zmaganiach z poprzednimi imprezami, nie przesadzili nawet odrobinę, przestrzegając przez trudami Dakaru. Całe szczęście, że miałem w ciągu poprzedniego roku bardzo dobrego nauczyciela i pilota, który siedział obok mnie. Dzięki wsparciu zespołu dałem radę i mogę się teraz cieszyć z ukończenia rajdu -mówił Małysz tuż po przylocie na stołeczne Okęcie.
Przyznał, że budziła się w nim czasem sportowa żyłka, by mocniej nacisnąć na pedał gazu, ale umiejętnie temperował go Marton. Bardzo ważne było, że w kluczowych momentach Rafał był w stanie mnie uspokoić, czasami trochę ograniczyć moje zapędy sportowe i co najważniejsze, pokierować skutecznie w stronę mety. W tej konfiguracji bardzo chętnie pojadę za rok na kolejny Dakar - mówił były skoczek.
Sam Marton - najbardziej doświadczony polski pilot pod względem udziału i osiągnięć w rajdzie Dakar - podkreślał, że wraz z Małyszem konsekwentnie realizowali założoną na starcie strategię osiągnięcia mety w Limie. Wierzyłem, że uda nam się ukończyć rajd. To pomaga. Widziałem, jakie Adam robił postępy za kierownicą w minionym roku, jakim jest człowiekiem, i bardzo wierzyłem w to, że uda nam się dojechać. Gdyby nie ta przykra historia, kiedy straciliśmy sprzęgło, bylibyśmy jeszcze dużo wyżej - mówił.
Małysz nie ukrywał, że gdyby miał ponownie wystartować w Dakarze, to chciałby pojechać znacznie szybszym samochodem. Ta impreza bardzo mnie wciągnęła. To jest tak, że jeśli nawet dostanie się po tyłku więcej, niż się można było spodziewać, to chce się tę imprezę powtórzyć. Ten samochód był świetnie przygotowany, ale gdybym miał ponownie wystartować, to wolałbym na szybszym, abym mógł powalczyć o dobre miejsce - mówił były skoczek.
Wspominał, że najtrudniejsze były dla niego początkowe dni, kiedy trzeba było zaaklimatyzować się do wysokich temperatur. Nie ukrywam, że byłem bardzo zmęczony, ale trudno się dziwić, jeśli śpi się po dwie, trzy godziny na dobę. Bywało, że przyjeżdżaliśmy o pierwszej w nocy na biwak, a o 5:20 mieliśmy już start. Ale już taki jestem, że jak się za coś biorę, to choćbym był cholernie zmęczony - muszę dotrwać - mówił Małysz - Czasami Rafał chciał mnie zastąpić za kierownicą na trasie dojazdowej, ale jestem dumny z siebie, że mimo zmęczenia sam dojeżdżałem do mety poszczególnych etapów.
34. rajd Dakar wygrała francuska załoga Stephane Peterhansel i Jean-Paul Cottret. Na dziesiątej pozycji uplasował się Krzysztof Hołowczyc z belgijskim pilotem Jean Marc Fortinem. Awaria wspomagania układu hamulcowego na 10. etapie pozbawiła ich szansy walki o podium.