W barwach Polish National Team pojedzie w tym roku większość polskich uczestników Rajdu Dakar. W projekcie udział biorą choćby Adam Małysz, Krzysztof Hołowczyc czy Rafał Sonik, który w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Serwańskim przyznaje, że "teraz poczuje się naprawdę spełniony jako sportowiec".

Patryk Serwański: Część kibiców, kiedy ogląda cię na Dakarze, to pewnie sobie myśli - taka jazda quadem po pustyni to świetny sposób na spędzenie stycznia.

Rafał Sonik: Rzeczywiście, dla mnie to są wakacje. Zawsze się śmieję, że drugi tydzień Dakaru to mój najlepszy tydzień w roku, kiedy mogę się skupić tylko na tym, co sprawia mi największą przyjemność. Nie myślę i nie robię niczego innego. W życiu mamy tyle różnych obowiązków, a moje są po prostu zwariowane, że już sam wyjazd na rajd jest świętem, a kiedy dojadę do drugiego tygodnia, to jestem najszczęśliwszy na świecie. Wiem co i kiedy mam robić, jakie mam zadania. Dla mnie Dakar to nie tylko wyzwanie, ale także odpoczynek od stresów, które mam w Polsce.

A po co wam reprezentacja Polski?

Żeby sobie nawzajem pomagać. Żeby kibice widzieli, że robimy to nie z powodu egoizmu, tylko dla kibiców, dla Polaków. Ostatecznie przesądziła o tym kampania związana z Euro 2012. Zobaczyłem kampanię opartą o tym, że każdy z nas chce podzielić się zwycięstwem. Ono niewiele znaczy, kiedy jest tylko nasze, własne. Jeśli jest gdzieś w cieniu. Znam sportowców, którzy potrafili wygrywać w mało popularnych dyscyplinach. Oni nie są spełnieni. Naszym spełnieniem jest świadomość, że każdego dnia kibicują nam ludzie, a kto może to odczuć lepiej niż reprezentant Polski. To jest otwarty projekt. Może dołączyć każdy, kto weźmie udział w rajdzie i ma licencję związku. Dlatego w tym roku cieszę się nie dlatego, że jadę w piątym Dakarze, tylko dlatego, że jedziemy w piątym Dakarze jako reprezentacja Polski. Z tego jestem dumny.

Łatwo było namówić kolegów po fachu, żeby dołączyli do tego projektu?

A łatwo jest namówić Polaków do wspólnej, zespołowej pracy? No ciężko było, ale w tej ekipie jest wiele osób, które potrafią myśleć dużo szerzej niż swój nos, czy swoja koszula, która jak to w przysłowiu - bliższa jest ciału. Wspólnie zrobimy dużo więcej i osiągniemy wspólną metę.

Zajmowałeś w Dakarze już miejsce na podium. Jakie tym razem masz cele?

Cel sportowy jest bardzo jasno wytyczony. Podium. A przypomnę, że trzeci już byłem...

W tym roku możecie trochę dłużej zostać w domach. Dakar rusza dopiero 5 stycznia.

90 procent zawodników głosowało za takim rozwiązaniem. Ja także. Całe szczęście, bo musielibyśmy wstać prosto od Wigilii i jechać na lotnisko. To było nieludzkie szczególnie dla naszych rodzin. My mamy już głowy w Dakarze, kiedy siadamy do stołu i nic dziwnego, że nasi najbliżsi tego nie lubią.

Jakie prędkości będziecie w tym roku osiągać na quadach?

Na Dakarze na dobrej szutrowej nawierzchni jeździliśmy już po 170 km/h. Teraz jednak musimy jechać na innych quadach, jednocylindrowych. Będziemy musieli je bardzo oszczędzać. Myślę, że w tym roku będziemy jechać 115-120 km/h.

Trzęsie?

Trzęsie, ale o to chodzi w tym sporcie.