Francja jest ponad 20-krotnie większa od Belgii i ma sześć razy więcej ludności od małego sąsiada. Siła piłkarskich reprezentacji tych krajów jest jednak porównywalna. We wtorek zmierzą się one w półfinale mistrzostw świata w Rosji i nie sposób wskazać faworyta.
Francja w najlepszej czwórce MŚ znalazła się po raz szósty. Z pierwszego miejsca cieszyła się w 1998 roku, a w 2006 musiała przełknąć finałową porażkę w dramatycznych okolicznościach z Włochami.
Belgia natomiast w półfinale mundialu grała poprzednio tylko raz - w 1986 roku. Wówczas przegrała w nim z Argentyną 0:2, a w meczu o trzecie miejsce po dogrywce 2:4 uległa Francji.
Patrząc jednak tylko na grę w Rosji, podopieczni trenera Roberto Martineza nie powinni mieć żadnych kompleksów przed starciem z bardziej utytułowanym rywalem. W ćwierćfinale wyeliminowali bowiem Brazylię, która niemal w każdym zespole wzbudza strach.
Od 1974 roku z sześciu drużyn, które wygrywały z "Canarinhos" na etapie wcześniejszym niż 1/2 finału, tylko jednej - Francji w 1986 roku - nie udało się dotrzeć do finału.
Moi piłkarze są utalentowani nie tylko pod względem czysto sportowym. Są także bardzo zaradni na płaszczyźnie psychologicznej. Właśnie takie cechy potrzebne są by dokonać najtrudniejszej rzeczy na mistrzostwach, czyli pokonać Brazylię - podkreślił Martinez.
Jeśli potrafisz wygrywać z Brazylią, nie musisz się nikogo obawiać. Do każdego rywala podchodzimy z szacunkiem, ale nie ma mowy o strachu - dodał pomocnik Nacer Chadli.
Mundialowym hasłem reprezentacji Belgii jest "Czerwone Diabły na misji". W Rosji grały one na pięciu różnych stadionach i zawsze były górą. Niespodziewanie ciężkie chwile przeżywały w Rostowie nad Donem, kiedy po 52 minutach przegrywały w 1/8 finału z Japonią 0:2. Ostatecznie wygrały 3:2. Łącznie zdobyły 14 bramek - najwięcej ze wszystkich zespołów.