Naczelna Prokuratura Wojskowa odpowiedziała na apel profesora Marka Czachora. We wtorek uczony prosił, aby śledczy udostępnili dane dotyczące skrzydła tupolewa rozbitego w Smoleńsku. Według Czachora, chodzi o to, by polscy naukowcy mogli przeprowadzić wiarygodne, niezależne badania, co pomogłoby wyjaśnić, jak doszło do katastrofy, i rozwiałoby fale spekulacji.
Naczelna Prokuratura Wojskowa twierdzi, że możliwe jest udostępnienie czy wgląd w dokumenty, o których wspominał naukowiec, ale musi się pojawić formalny wniosek w tej sprawie. Sam apel nie wystarczy - potrzebne jest pismo procesowe, którego adresatem będzie Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, zajmująca się smoleńskim śledztwem. Jeśli taki wniosek wpłynie, o dostępie do materiałów zdecyduje prokurator prowadzący sprawę. To on oceni, czy możliwy jest dostęp do dokumentów śledztwa w przypadku osoby, która nie jest stroną postępowania.
We wtorek eksperci ze Stanów Zjednoczonych polemizowali z ustaleniami komisji MAK i Jerzego Millera w sprawie katastrofy 10 kwietnia. Profesorowie Wiesław Binienda i Kazimierz Nowaczyk, współpracujący z parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza, przedstawili swoją ekspertyzę na temat przyczyn tragedii. Prezentacja odbyła się przez internet. Obserwowali ją parlamentarzyści, rodziny ofiar i dziennikarze.
Według naukowców, raporty autorstwa Rosjan oraz komisji Millera pomijają fakt - wynikający ze wskazań komputera pokładowego samolotu - że w chwili "rzekomego zderzenia z brzozą, samolot w rzeczywistości znajdował się czternaście metrów ponad nią".
Niech wojskowa prokuratura ujawni dane na temat skrzydła tupolewa - zaapelował obecny na wtorkowym spotkaniu profesor Marek Czachor. Jak podkreślił, są wątpliwości w sprawie oficjalnej wersji, jakoby tupolew uległ katastrofie w wyniku uderzenia skrzydłem w brzozę. Wygląda na to, że skrzydło jest złamane w taki specyficzny sposób, że ta część, która jest najbardziej z przodu tego skrzydła, jest bardzo delikatna. Pierwsza rzecz, która powinna być zniszczona, to jest właśnie ten kawałek blachy, a ten slot nie jest zniszczony. To oznacza, że wydarzyło się coś dziwnego - dodał.