Ambasada Federacji Rosyjskiej w Polsce zaprzecza słowom prezydenta Putina. W odpowiedzi na notę skierowaną do rosyjskiego MSZ po grudniowej konferencji Władimira Putina, rosyjska ambasada w Warszawie odpowiada, że nie ma żadnych innych zapisów rozmów w kabinie prezydenckiego tupolewa niż te, które przekazano Polsce. To zaś sprzeczne jest z tym, o czym Putin mówił na konferencji w grudniu. Wieczorem biuro rzecznika prasowego polskiego MSZ wydało komunikat, w którym mowa jest, że oświadczenie ambasady nie może być traktowane jako przekazanie oficjalnej odpowiedzi na notę.
Przypomnijmy - Władimir Putin 23 grudnia twierdził, że "osobiście czytał" zapis rozmowy pilotów z - jak go nazwał - "człowiekiem z ochrony", który próbował wymusić lądowanie na załodze.
Człowiek, który wszedł do kabiny, zapomniałem jego nazwiska - mówił Putin - żądał, by lądować. Pilot odpowiedział: Nie mogę. Nie można lądować. Człowiek z otoczenia prezydenta, ten, który wszedł do kabiny, miał według Putina odpowiedzieć: Nie mogę zameldować tego szefowi. Rób, co chcesz, ale ląduj.
Ambasada Rosji dziś oficjalnie te słowa kwestionuje, twierdząc, że Putin miał na myśli wyłącznie już przekazane Polsce nagrania. W nich jednak takiej wymiany zdań jednak nie ma. Jej treść zaledwie przypomina rozmowę załogi z dyrektorem protokołu Mariuszem Kazaną, w której jednak o żadnych naciskach na pilotów nie ma mowy.
Sprawę skomentował polski resort spraw wewnętrznych. W komunikacie resortu podkreślono, że wydany przez rosyjską placówkę w Warszawie komunikat "po raz kolejny potwierdza, że strona rosyjska wykorzystuje kwestię zwrotu wraku prezydenckiego samolotu dla podtrzymania atmosfery nieufności we wzajemnych relacjach".
(abs)