Wojskowa prokuratura potwierdza, że Andrzej Błasik nie wywierał presji na pilotów Tu-154M – ogłosił dziś pełnomocnik wdowy po generale mecenas Bartosz Kownacki. Oświadczył, że dalsze spekulacje o rzekomym przyczynieniu się Błasika do katastrofy pod Smoleńskiem będą znajdowały swój finał w sądzie.
Kownacki poinformował, że wczoraj otrzymał pismo z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Była to odpowiedź na jego wniosek o przesłuchanie świadków, którzy mieli oni wykluczyć wersję o rzekomej kłótni dowódcy Sił Powietrznych z kapitanem Arkadiuszem Protasiukiem, jego obecności w kokpicie w chwili katastrofy i wywieraniu presji na pilotach.
Śledczy oddalili jego wniosek uzasadniając swoją decyzję tym, że "dowodowe ustalenia okoliczności związanych z osobowością, mentalnością i zachowaniami względem podwładnych oraz przestrzeganiem przepisów regulujących wykonywanie lotów przez gen. Andrzeja Błasika nie mają znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy - w tym kwestii ewentualnego wpływu dowódcy Sił Powietrznych na pracę załogi statku powietrznego". Możemy stwierdzić, w oparciu o ten dokument, że nie było żadnej roli generała Błasika w przebiegu katastrofy. Zatem ustalenia komisji Jerzego Millera i Anodiny nie polegały na prawdzie, były tylko i wyłącznie fantazjami osób, które brały udział w tych komisjach - ocenił Kownacki. Jakiekolwiek dalsze spekulacje o rzekomym przyczynieniu się do katastrofy dowódcy Sił Powietrznych spotkają się ze zdecydowaną reakcją, w tym ze skierowaniem spraw na drogę postępowania sądowego - napisał we wspólnym oświadczeniu z wdową po wojskowym Ewą Błasik.