Już prawie pięć tysięcy uczniów podpisało się pod petycją domagającą się wprowadzenia nauczania hybrydowego albo zdalnego w celu ograniczenia szerzenia się koronawirusa w szkołach. Jak piszą twórcy apelu, "Nie prosimy o zamknięcie szkół, bo nam się nie chce chodzić", tylko boimy się o zdrowie swoje i naszych rodzin". Zachęcają także by przyłączyć się do protestu, który ma potrwać do końca tygodnia.
Podpisy pod petycją #ZdrowiUczniowie zbiera Fundacja na Rzecz Praw Ucznia prowadzona przez maturzystę, Mikołaja Wolanina
Resort edukacji nic nie robi, żeby zadbać o zdrowie uczniów i nauczycieli, albo robi bardzo niewiele - mówi RMF FM Mikołaj Wolanin. Apelujemy do ministerstwa, żeby podjęło jakiekolwiek działania. Czy to będzie nakaz noszenia maseczek, czy może trzeba zamknąć te szkoły - dodaje.
Oprócz zbierania głosów pod petycją uczniowie organizują także akcję protestacyjną. W mediach społecznościowych zachęcają, aby nie chodzić na lekcje lub ubrać się na czarno. Protest ma potrwać tydzień.
Nie prosimy o zamknięcie szkół, "bo nam się nie chce chodzić", tylko boimy się o zdrowie swoje i naszych rodzin - piszą uczniowie.
"Młodzi według rządów są nieśmiertelni, ale tak nie jest", "My naprawdę się boimy" - można przeczytać we wpisach na portalach społecznościowych. Jak piszą uczniowie - protest nie jest zorganizowany dla nich samych, ale dlatego, że boją się o swoje rodziny. Przekonują, że nawet jeżeli im nic nie grozi, bo mogą przejść zakażenie bezobjawowo, to przecież kontaktują się swoimi rodzicami i dziadkami, a dla nich Covid-19 może być już śmiertelnie niebezpieczną chorobą.
Akcję wspierają także rodzice uczniów, jak i osoby, które ze szkołą nie mają zbyt wiele wspólnego. Hasztag #protestuczniowski w ciągu niecałych 24 godzin zyskał ogromną popularność w mediach społecznościowych. Na Facebooku i Twitterze pojawi się sporo wpisów ze zdjęciami ubranych na czarno uczniów.