Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Jaros skierował do wrocławskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera, ministra aktywów państwowych, Jacka Sasina. Chodzi o organizację wyborów prezydenckich i zakupy środków ochronnych potrzebnych do walki z koronawirusem.
Jaros na konferencji zorganizowanej przed budynkiem Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu poinformował, że składane przez niego zawiadomienie dotyczy czterech spraw.
Pierwsza kwestia dotyczy wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina; chodzi o niewydanie aktów wykonawczych, rozporządzeń ws. wyborów, które nie odbyły się 10 maja - wyjaśnił. Jak dodał, druga sprawa również związana jest z działaniami wicepremiera Sasina. Chodzi o niegospodarność, do której doszło w związku z wydrukowaniem 30 mln kart do głosowania - powiedział Jaros, odnosząc się do kart, które miały być użyte w głosowaniu korespondencyjnym 10 maja.
Kolejne dwie sprawy dotyczą premiera Mateusza Morawieckiego i - jak mówił poseł KO - "niegospodarności oraz podejrzenia działań korupcyjnych przy zakupie niespełniających norm maseczek".
Pełnomocnik Jarosa mec. Radosz Pawlikowski wskazał, że czyny objęte zawiadomieniem są ujęta w artykule 231 Kk mówiącym o niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariuszy państwowych. Trzy z tych czynów dotyczą również niegospodarności mieniem państwowym i działania na szkodę Skarbu Państwa - powiedział mecenas.
"Gazeta Wyborcza" napisała we wtorek o sprawie sprzętu ochronnego zamówionego przez państwowe koncerny KGHM i Lotos, który dostarczony został do Polski 14 kwietnia na pokładzie największego samolotu świata Antonowa-225 Mrija. Maszynę na lotnisku witali premier Mateusz Morawiecki i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Według "GW" "to premier Mateusz Morawiecki zlecił KGHM kupno maseczek, których certyfikaty okazały się nic niewarte; i to rząd za nie zapłaci".
Szef KPRM Michał Dworczyk stwierdził we wtorek, że informacje, iż premier zlecił kupno maseczek, które nie miały wymaganych certyfikatów, są nieprawdziwe. O tym, że maseczki dostarczone Antonowem nie spełniają norm, informował m.in. Onet. "Ministerstwo Zdrowia przebadało w Centralnym Instytucie Ochrony Pracy partię masek przekazanych przez Agencję Rezerw Materiałowych. Wynik badania został przekazany do dysponenta masek, czyli właśnie ARM z informacją, że maski nie spełniają norm FFP" — przyznał resort zdrowia w odpowiedzi na pytania portalu. Sprawę skomentował też szef Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski. Jak przyznał w rozmowie z Onetem, Agencja dostała z resortu zdrowia informacje, że maski nie nadają się do stosowania w kontaktach z zakażonymi koronawirusem.