Będę rekomendował na posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, by od soboty cała Polska była strefą czerwoną - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu poinformował na antenie Polsat News, że będzie rekomendował na posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, by od przyszłego tygodnia nauczanie w wyższych klasach szkół podstawowych odbywało się zdalnie lub w sposób hybrydowy. Jak mówił, decyzja w tej sprawie ma zostać ogłoszona w czwartek.
Mamy też taką liczbę powiatów czerwonych - około 317 - i 88 proc. populacji (mieszka w strefie czerwonej - PAP), że również będę rekomendował, abyśmy podjęli taką decyzję, żeby cała Polska od soboty była strefą czerwoną - oświadczył szef rządu.
Premier był pytany, jak długo polska gospodarka jest w stanie wytrzymać funkcjonowanie w ramach obostrzeń wprowadzonych przez rząd w strefie czerwonej.
Na razie zakładamy następujący scenariusz: trzeba się przygotować na być może trzecią falę, czwartą falę. Kiedy będzie szczepionka? Tego nie wiemy. Drugi, może trzeci kwartał przyszłego roku - powiedział Morawiecki.
Jak zaznaczył, że Polska jest wśród tych państw UE, które "wpłaciły odpowiednią kwotę i niejako zapisały się do kolejki państw, które będą mogły otrzymać równocześnie szczepionkę, jak tylko ona powstanie". Więc jak tylko szczepionka będzie, to będzie także dostępna dla Polski - zapewnił szef rządu.
Premier był też pytany o sytuację firm, które wiosną skorzystały z pomocy finansowej w ramach rządowej tarczy antykryzysowej, przydzielanej jednak pod warunkiem, że musieli oni przez rok utrzymać zatrudnienie; szef rządu był dopytywany, czy teraz, gdy rząd nakłada nowe obostrzenia i zamyka niektóre branże, nie zmusi to tych firm do zwalniania pracowników, a tym samym do zwrotu rządowych środków.
Tarcza jest bardzo skuteczna; spowodowała, że ochroniliśmy około pięć milionów miejsc pracy. Dzięki temu nasi przedsiębiorcy przeszli przez tę fazę epidemii lepiej niż wielu ich konkurentów z Europy Zachodniej - powiedział. Jak dodał, "Międzynarodowy Fundusz Walutowy podkreślił, że polska tarcza antykryzysowa była w proporcji do PKB największa". "Komisja Europejska i OECD przewidują, że nasz wzrost gospodarczy w tym i w przyszłym roku łącznie licząc będzie najsilniejszy w Unii Europejskiej" - powiedział Morawiecki. Zaznaczył, że gdyby tak było, "będzie to oznaczało, że polska gospodarka przeszła przez pandemię w miarę suchą stopą".
My patrzymy na stan gotówki na kontach firm - mamy dane, które spływają z sektora na ten temat, firmy nam komunikują różne zmiany - wiemy, że na ten moment tej gotówki wystarczy w ogromnej większości przedsiębiorstw do wiosny przyszłego roku - stwierdził szef rządu. Jednocześnie - mówił Morawiecki - firmy zaczęły ponownie - "jeszcze nie na super pełnych obrotach, ale już na 95 procent czasami 98 procent swoich mocy wydajnościowych, produkować i eksportować".
Przekonywał, że "nadal stan finansów publicznych jest na tyle solidny, jest tak mocny", że mimo tegorocznego deficytu budżetowego, "rząd będzie starał się niektórym branżom pomóc ponownie". Jak dodał, jednak "pod warunkiem przestrzegania restrykcji przez te branże".
Jeżeli okaże się, że w ciągu kilku tygodni, trzech, czterech następuje opanowanie epidemii (...) (że mamy do czynienia) z wypłaszczeniem tej fali i także przesunięciem tej fali, które spowoduje, że nauczymy się ponownie żyć w reżimie sanitarnym, to być może wszystkie branże będą mogły z powrotem funkcjonować, ale z pewnymi ograniczeniami - powiedział szef rządu.
Pytany, czy zasadne są obawy, że mimo braku formalnego lockdownu sytuacja epidemiczna spowoduje, że będziemy mieli do czynienia z pełzającym lockdownem, wyraził "głęboką nadzieję, że do niego nie dojdzie; że będziemy potrafili opanować epidemię przy jednocześnie funkcjonującej gospodarce".
Szef rządu był pytany w Polsat News, czy ustawa "o medykach" nie jest przyjmowana za późno; dopytywano go, czy nie można było wprowadzić zapisu o obowiązku noszenia maseczek do ustawy, zamiast wprowadzać go jedynie rozporządzeniem.
Prawnicy, z którymi uzgadnialiśmy rozporządzenie (dotyczące obostrzeń), za każdym razem podkreślali, że rozporządzenie jest wystarczające. Ale ponieważ pojawiły się takie głosy i zaczęły pojawiać się ponownie, to w uzgodnieniu z opozycją, bo takie głosy były też ze strony opozycji, my wpisaliśmy to do ustawy. To nie znaczy, że wcześniejsze regulacje były nieprawidłowe, ale jest pewna hierarchia aktów prawnych: jest rozporządzenie, jest ustawa, jest konstytucja - powiedział premier.
Podkreślił, że ustawa jest ważniejsza od rozporządzenia. Wpiszemy to i wszelkie niepewności zostaną usunięte - stwierdził szef rządu.
Rząd szykuje się na różne scenariusze, mamy cztery linie obrony walki z koronawirusem - powiedział w środę premier Mateusz Morawiecki.
Premier był pytany w o słowa swojego doradcy ds. walki z Covid-19 prof. Andrzeja Horbana, który w Porannej rozmowie w RMF FM stwierdził, że obecny poziom 10 tys. zakażeń to górna granica możliwości obecnie wdrożonego systemu. Co zatem będzie, jeśli tych zakażeń będzie 15 czy 20 tysięcy - pytał szefa rządu dziennikarz.
Morawiecki zapewnił, że rząd szykuje się na różne scenariusze. Mamy pierwszą, drugą, trzecią i czwartą linię obrony. Pierwsza linia obrony to nasze obostrzenia: maseczki, testy, testowanie, wyłapywanie przypadków osób chorych. Druga linia obrony to cały system szpitali, kwarantanny, izolacje, ale przede wszystkim ludzie, czyli nasi medycy. Trzecia linia obrony to dodatkowe łóżka. I właśnie tych łóżek jeszcze dzisiaj nie ma, ale za kilka dni 13 tysięcy łóżek pojawi się w systemie - powiedział premier.
A więc - jak zaznaczył - "cały czas w ostatnich dniach - tak, jak powiedział to dzisiaj minister zdrowia Adama Niedzielski - szybciej przybywa łóżek dla chorych na Covid niż przybywa tych pacjentów".
Jednak profesor Horban ma rację w tym sensie, że jeżeli by ta pandemia cały czas była w rozwoju, a nie daj Boże jeszcze w rozwoju wykładniczym, to to tempo przyrostu (łóżek) może się okazać za wolne. Stąd też czwarta linia obrony, czyli nasze szpitale tymczasowe, które już dzisiaj budujemy tak, żeby za dwa, trzy, cztery tygodnie one były gotowe - podkreślił Morawiecki.
Pacjenci, którzy nie chorują na Covid-19, lecz na inne choroby m.in. onkologiczne, nie są pacjentami drugiej kategorii - zapewnił Mateusz Morawiecki.
W Polsat News szef rządu był pytany o dane dotyczące zgonów tych osób, które w okresie pandemii chorowały na inne choroby niż Covid-19; pytanie to wiązało się - jak zaznaczono na antenie - z głosami lekarzy, którzy alarmują, że w Polsce osłabiła się diagnostyka np. chorób nowotworowych.
Za ten okres, o którym mówimy było około pięć procent więcej zgonów w Polsce, a dla porównania w krajach Europy Zachodniej - Szwecja czy Wielka Brytania, Hiszpania albo Francja - było to odpowiednio od 10, 20, a w Hiszpanii nawet 25 procent więcej - odpowiedział Morawiecki. Gdyby u nas było w tym okresie 25 procent więcej zgonów, to umarłoby około 100 tysięcy ludzi - dodał.
Odnosząc się do pytania o to, czy pacjenci niechorujący na Covid-19 są pacjentami drugiej kategorii, premier odpowiedział: "Tak nie jest oczywiście".
Mamy tutaj na uwadze wszystkich pacjentów i staramy się tę służbę zdrowia zachować w kształcie możliwie nienaruszonym, również dla wszystkich pozostałych pacjentów. To właśnie dlatego w czerwcu, lipcu i sierpniu, kiedy pandemia była w trendzie spadkowym, to wówczas wszystkie te działania Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia skierowane zostały w stronę odbudowy wydajności zabiegów, także onkologicznych - przekonywał Morawiecki.
Dzisiaj minister zdrowia o tym mówił w Sejmie przytaczając te dane, że w miesiącach letnich - bodaj w sierpniu - zabiegi onkologiczne były na tym samym poziomie, co w sierpniu zeszłego roku. Dzięki temu, że udało się ocalić służbę zdrowia - przypomniał premier.