Izrael zaatakował w sobotę terytorium Jemenu kontrolowane przez rebeliantów Huti. W ataku, określanym przez media jako "jedna z najbardziej złożonych operacji izraelskiego lotnictwa w historii" ostrzelano m.in. port Al-Hudajda - ważny punkt na mapie transferu broni z Iranu. W atakach zginęło sześć osób, a 80 zostało rannych. Naloty były odpowiedzią na agresję Huti w kierunku Izraela. Rebelianci odpowiedzieli już na sobotnie ataki, ostrzeliwując w niedzielę izraelski kurort Eilat.

O sześciu zabitych i 80 rannych poinformowała agencja Reutera, powołując się na lokalne władze medyczne.

Sobotnie naloty Izraela były skierowane w kilka celów kontrolowanych przez rebeliantów, m.in. port Al-Hudajda nad Morzem Czerwonym. Nalot miał ograniczyć zdolności militarne i zasoby ekonomiczne Huti.

Media kontrolowane przez Huti podają, że ataki miały intensywny charakter. W porcie wybuchł duży pożar i zanotowano przerwy w dostawach prądu.

Armia Izraela podkreśla, że naloty były odpowiedzią na "przeprowadzone w ostatnich miesiącach setki ataków Huti na Izrael". W piątek nad ranem dron Huti uderzył w budynek mieszkalny w Tel Awiwie, zginęła jedna osoba, 10 zostało rannych.

Jedna z najbardziej złożonych operacji izraelskiego lotnictwa

Sobotni atak na Jemen został określony jako jeden z najbardziej złożonych w historii izraelskiego lotnictwa. Eksperci zauważają, że nigdy wcześniej nie atakowano tak odległych celów. Dystans wynosił 1800 km, a w uderzeniu brało udział kilkadziesiąt samolotów, w tym tankowce powietrzne i maszyny zwiadowcze.

Do operacji wysłano ponad 20 myśliwców, w tym F-35 i F-15 - podaje portal Times of Israel. Dziennik "Israel Hajom" dodaje, że generalne plany tego typu ataku były tworzone od miesięcy, ale ostatecznie operację przygotowano w rekordowo szybkim tempie.

Atak Izraela był samodzielną operacją, chociaż poinformowano o niej Stany Zjednoczone.

Huti częścią koalicji antyizraelskiej

Na sobotni atak zdążyli już odpowiedzieć rebelianci z Jemenu.

W niedzielę rano pracowały izraelskie systemy obrony powietrznej, które przechwyciły rakietę typu ziemia-ziemia, lecącą z południa Półwyspu Arabskiego. Poinformowała o tym izraelska armia.

Wcześniej ogłoszono alarm w portowym mieście Eilat na południu Izraela. Jak zapewniła armia, rakieta nie osiągnęła terytorium Izraela.

Miasto już kilkakrotnie było wcześniej ostrzeliwane przez jemeńskich rebeliantów.

Huti, wspierani przez Iran, są jedną ze stron trwającej od blisko 10 lat wojny domowej w Jemenie. Ich władza roztacza się w zachodniej części państwa, gdzie mieszka połowa jego mieszkańców.

Po wybuchu wojny w Strefie Gazy jesienią 2023 r. Huti zaczęli ostrzeliwać statki przepływające przez Morze Czerwone (jeden z najważniejszych szlaków handlowych świata), deklarując, że ataki są aktem solidarności z Hamasem, a ich celem jest Izrael i jego wymiana handlowa.

Odpowiedzią na zakłócanie żeglugi były m.in. bombardowania celów Huti przez Amerykę i Wielką Brytanię. Media saudyjskie przekazały, że w sobotnim nalocie brały udział również te dwa kraje. Izraelski portal Walla zdementował później tę informację, zaznaczając, że była to wyłącznie izraelska operacja.