W niedzielę Robert Kubica po raz trzeci w karierze wystartuje w wyścigu o Grand Prix Kanady. Dwa lata temu polski kierowca wygrał na torze w Montrealu, odnosząc największy sukces w karierze. Kibice liczą, że i w tym sezonie odniesie sukces.
W 2008 roku Kubica - wtedy kierowca teamu BMW-Sauber - w rywalizacji o pole position był drugi. Pierwsze miejsce startowe wywalczył wówczas Brytyjczyk Lewis Hamilton z McLarena. Z drugiej linii pojechali broniący tytułu mistrza świata Fin Kimi Raikkonen z Ferrari i Hiszpan Fernando Alonso z Renault. Wszystkich pokonał jednak ostatecznie Kubica.
Wyścig w 2008 roku miał dla niego szczególne znaczenie. Rok wcześniej Polak miał w Montrealu groźny wypadek - 10 czerwca na 27. okrążeniu próbował wyprzedzić Włocha Jarno Trullego. Wtedy to doszło do kontaktu z bolidem Toyoty i BMW-Sauber Polaka uderzył z prędkością ponad 260 km/h w bandę, a następnie przekoziołkował kilkadziesiąt metrów. Po wypadku Kubica trafił na badania do szpitala, ale te - na szczęście - nie wykazały poważniejszych uszkodzeń ciała. Kierowca zwichnął tylko kostkę i był trochę poobijany.
W tym roku rywalizacja na torze im. Gillesa Villeneuve'a toczyć się będzie po raz 31., a będzie to 41. wyścig o Grand Prix Kanady. Tor w Montrealu jest usytuowany na wyspie znajdującej się niemal w samym centrum miasta. Na środku obiektu znajduje się malowniczy staw. Najbliżej lustra wody znajduje się prosta startowa z przylegającymi do niej boksami i garażami.
GP Kanady na trwałe zapisała się w historii Formuły 1 - była pierwszą przerwaną przez ulewne opady deszczu. W 1971 roku kierowcy musieli skończyć rywalizację po pokonaniu 64 z 80 okrążeń toru. Również w Montrealu po raz pierwszy zastosowano w wyścigu "samochód bezpieczeństwa", zdarzyło się to w 1973 roku.
W niedzielę 13 czerwca kierowcy będą mieli do pokonania dystans 305 270 m, czyli 70 okrążeń po 4361 m.