Przed nami półfinałowy mecz Eurobasketu. O 17:15 Polska zagra z Francją w meczu o stawkę jakiego nasza kadra nie rozgrywała od ponad 50 lat. Biało-czerwoni już osiągnęli sukces, ale na pewno marzą o medalu. O szanse Polaków zapytaliśmy trenera Legii Warszawa Wojciecha Kamińskiego, byłego reprezentanta Polski Damiana Kuliga z Arged BM SLAM Stali Ostrów Wielkopolski oraz Jakuba Nizioła z WKSu Śląska Wrocław, który bywał już powoływany do kadry Igora Milicicia.
Polscy koszykarze spokojnie czekali aż Iga Świątek wygra US Open, a siatkarze zakończą swoje mistrzostwa świata. Spokojnie wyszli z grupy Eurobaskatu a następnie w 1/8 finału pokonali reprezentacją Ukrainy. I wreszcie mieli swoją wielką chwilę, bo mecz ze Słowenią rozegrany w środowy wieczór zapadnie na lata w pamięci kibiców i będziemy na pewno do niego niejednokrotnie wracać.
Niezwykle istotne jest to, że część naszych koszykarzy pokazuje na tym turnieju, że byli w stanie jeszcze w reprezentacji "urosnąć".
Świetnie w obronie gra Michał Sokołowski. Ważne rzuty trafia weteran AJ Slaughter. Przeciwko Słowenii ważną rolę odegrali Aleksander Dziewa czy Jarosław Zyskowski.
"Jest paru chłopaków, którzy na pewno weszli na nieco wyższy poziom. Myślę, że Mateusz Ponitka jest jednym z nich, ale było wiadomo, że będzie liderem kadry i wszystko będzie na jego barkach. Bardzo fajny progres zaliczył Aleksander Balcerowski, który gdzieś tam obijał się o NBA w te wakacje. Widać, że dało mu to dużo do zrozumienia. Popracował nad sobą, nad swoim ciałem. To procentuje a Olek rozgrywa prawdopodobnie turniej swojego życia" - ocenia zawodnik WKSu Śląska Wrocław Jakub Nizioł.
Mimo, że Polacy są już w półfinale to o medale będzie niezwykle ciężko. Wszyscy mają tego świadomość, ale nie zmienia to faktu, że obecnie koszykarzom obserwującym Eurobasket przed telewizorami towarzyszą euforyczne nastroje.
Tak jest w przypadku Damiana Kuliga z Arged BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski, który zakończył już reprezentacyjną karierę, ale w kadrze grał przez wiele lat. "Czapki z głów przed reprezentacją. To co grają na tym turnieju to coś pięknego, rewelacyjnego. Widać, że powstał kolektyw, który razem naprawdę świetnie funkcjonuje. Widać to zaangażowanie wszystkich zawodników. Nie tylko tych, którzy przebywają na parkiecie. Także rezerwowych. Wszyscy chcą. Ile potu zostawiają na parkiecie, ile serducha! Naprawdę trzeba im tylko bić brawo i dziękować. Mam nadzieję, że to nie koniec. Wierzę, że ten zespół stać na rozegranie kolejnego świetnego spotkania. Mam nadzieję, że wyjdą na parkiet skoncentrowani i dadzą z siebie wszystko" - podkreśla Kulig.
Skoro Polacy potrafili już zaskoczyć jednego faworyta to może powalczą także z kolejnym? Francuzi od lat regularnie nas pokonują, ale także seria ma kiedyś swój koniec. "Faza pucharowa - wystarczy jeden dobry mecz. Francuzom może przytrafić się akurat gorszy dzień. Niczego nie przekreślamy. Medal na pewno jest w naszym zasięgu. Dużo zależy od naszej dyspozycji dnia i od tego jak zagrają rywale" - mówi Jakub Nizioł.
Trener Wojciech Kamiński uważa z kolei, że powtórzenie meczu ze Słowenią może nie wystarczyć na Francuzów.
"Jest nas stać na kolejny taki mecz jak ze Słowenią, ale to może być za mało. Musimy zagrać z Francją dwie takie połowy jak pierwsza ze Słowenią. Wtedy będziemy mieli szansę. Przygotowania fizyczne będzie bardzo ważne. Drużyna, która lepiej wypocznie i będzie świeższa z większymi zapasami energii będzie mogła zdominować przeciwnika. Liczę, że fizjoterapeuci stanęli na wysokości zadania i postawili zawodników na nogi" - mówi szkoleniowiec Legii.
Jego zdaniem trzeba pamiętać o ogromnym doświadczeniu Francuzów, którzy od lat należą do europejskiej i światowej czołówki. Grają w bardzo mocnych klubach i wiedzą jak zachowywać się w meczach o najwyższą stawkę.
"Poza wielkimi umiejętnościami Francję wyróżnia doświadczenie i spokój. Widzieliśmy to w ostatnich dwóch meczach z Turcją i Włochami. Wydawało się, że ich sytuacja jest beznadziejna, że są poza turniejem. Potrafili zachować spokój i po dogrywkach oba mecze wygrali" - przypomina trener Kamiński.
To pokazuje, że poprzeczka dla naszej kadry znów wędruje wyżej, ale warto pamiętać, że bez względu na to co wydarzy się do końca Eurobasketu Polska już odniosła sukces.