"Ta drużyna ma swoją wartość, ale trudno powiedzieć, gdzie możemy dojść" - przyznaje Zbigniew Boniek. Prezes PZPN jest zadowolony po dwóch meczach biało-czerwonych na Euro 2016. "Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni, że jak gdzieś jesteśmy na turnieju, to zawsze musi coś nie wyjść i trzeba się kłócić. Natomiast tutaj wygląda to dość dobrze" - mówi. Gratulacji jeszcze jednak nie przyjmuje. "Na razie wyjdźmy z grupy" - ucina.
Polscy piłkarze na otwarcie rywalizacji we francuskim turnieju pokonali Irlandię Północną 1:0, a następnie zremisowali z Niemcami 0:0. Po dwóch kolejkach grupy C mają więc na koncie cztery punkty - tyle samo co Niemcy i o "oczko" więcej niż Irlandia Północna - i są niemal pewni awansu do 1/8 finału.
Nie ma co gratulować, dopóki nie jest wykonane zadanie. A zadaniem jest wyjście z grupy. Sytuacja ułożyła się tak, że możemy wyjść z niej nawet na pierwszym miejscu. Walczymy do końca - zaznaczył Boniek.
Pytany przez Polską Agencję Prasową, czy mecze z Irlandią Północną i Niemcami przebiegały tak, jak wcześniej oczekiwał, odparł: Z Irlandią Północną tak sobie wyobrażałem, bo wiedziałem, że jesteśmy mocniejszą drużyną, lepiej przygotowaną taktycznie i lepiej grającą w piłkę. Byłem pewny, że będziemy zarządzali tym meczem, natomiast nie byłem do końca przekonany, czy strzelimy im bramkę. Ten rywal nie traci łatwo goli. Jeśli chodzi o mecz z Niemcami, wiedziałem, że zagramy dobrze i to będzie ciekawy mecz, natomiast nie myślałem, iż będziemy tak mądrze i dobrze grali taktycznie. Generalnie Niemcy mieli częściej zabawkę w ręku niż my, bo częściej byli przy piłce, ale to my mogliśmy coś poważnego w tym meczu zrobić.
Teraz przed biało-czerwonymi ostatni grupowy pojedynek - z Ukrainą, która po dwóch porażkach nie ma już szans na wyjście z grupy.
Drużyny bez presji są drużynami niebezpiecznymi. Różne rzeczy mogą zrobić na boisku, już bez obciążenia psychicznego. (...) Wiele rzeczy jest możliwych, ale zobaczymy, co się stanie - podkreślił szef polskiej federacji.
Drużyna Adama Nawałki zbiera we Francji sporo pochwał, doszło do tego, że rywale nie chcą na nią trafić w 1/8 finału. Gdzie jest kres jej możliwości? Tego nikt nie wie. Przed Euro 2016 graliśmy dwa mecze towarzyskie. Niektórzy byli zaniepokojeni, dlaczego przegraliśmy z Holandią i zremisowaliśmy z Litwą. Mecz towarzyski służy czemu innemu. Ta drużyna ma swoją wartość, ale trudno powiedzieć, gdzie możemy dojść. Zobaczymy, co się stanie po meczu z Ukrainą. Czy wyjdziemy z grupy, z którego miejsca i jaka jest później ewentualnie nasza droga do snu, do raju. Bo już będzie wiadomo, z kim gramy i na kogo trafiamy - przyznał Boniek.
Jak jednak zaznaczył, nie ma powodów do niepokoju. Dzisiaj jesteśmy usatysfakcjonowani, bo widzimy satysfakcję wszystkich - kibiców, dziennikarzy. Do tej pory byliśmy zazwyczaj przyzwyczajeni, że jak gdzieś jesteśmy na turnieju, to zawsze musi coś nie wyjść i trzeba się kłócić. Natomiast tutaj wygląda to dość dobrze. Przez ostatnie kilkanaście lat, gdy jechaliśmy na wielkie imprezy, był mecz otwarcia, mecz o wszystko i na koniec o honor. Tutaj mamy inną rzeczywistość i możemy mieć inne perspektywy, dlatego jesteśmy zadowoleni - powiedział.
Boniek nie widzi problemu w rosnących oczekiwaniach kibiców. Kibice mają prawo śnić. Oni są od tego, żeby identyfikować się ze swoją drużyną i mieć marzenia, które czasami przerastają zdrowy rozum. Ich wsparcie powoduje, że odczuwamy to w sposób pozytywny. Postaramy się zrobić wszystko, aby jak najdłużej przedłużać ten sen kibicom. Jeśli chodzi o samą drużynę, to wszystko tutaj funkcjonuje. Po meczach jesteśmy zadowoleni, że dobrze poszło, ale nie ma jakiegoś hurraoptymizmu, przesadnej radości. To jest turniej, na którym trzeba wykazać dużo mądrości - zaznaczył.
(edbie)