Cristiano Ronaldo przyznał, że cieszy go ustanowienie rekordu liczby występów w reprezentacji Portugalii, ale do pełni szczęścia zabrakło mu wygranej w grupowym meczu mistrzostw Europy z Austrią (0:0). " Zła passa nie będzie trwała wiecznie" - podkreślił piłkarz.
Pobicie rekordu Luisa Figo to dla mnie powód do dumy. Moim celem było zostanie zawodnikiem z największą liczbą meczów w reprezentacji i jej najlepszym strzelcem. Jest mi jednak trochę przykro, bo nie w takich okolicznościach chciałem to osiągnąć. Chcieliśmy wygrać, ale mecz nie potoczył się po naszej myśli - podkreślił Ronaldo, który w sobotę po raz 128. wystąpił w drużynie narodowej. Do tej pory zdobył dla niej 58 bramek.
Zawodnik Realu Madryt w 79. minucie stanął przed szansą, by zapewnić Portugalii zwycięstwo, jednak z rzutu karnego trafił w słupek. Do siatki posłał piłkę sześć minut później efektownym uderzeniem głową, lecz był na spalonym i sędzia gola nie uznał.
Mieliśmy wiele szans, ale nie potrafiliśmy ich sfinalizować. Ja także miałem parę okazji - karnego i kilka innych. Ale to część futbolu - zaznaczył.
Po niespodziewanym remisie z Islandią (1:1) Ronaldo wyładował frustrację po spotkaniu, krytykując rywali za defensywny styl gry i - jego zdaniem - nadmierną radość po zdobyciu punktu. Tym razem kapitan Portugalczyków skupił się na swoim zespole i zaapelował też do kibiców.
Wciąż musimy wierzyć w awans do 1/8 finału. Jeszcze raz dziękuję wszystkim naszym fanom, którzy tu byli i tym, którzy wspierali nas z innych miejsc. Jestem pewny, że nasza drużyna da z siebie wszystko w kolejnym meczu, a jeśli próbujesz, to w końcu ci się uda. My, zawodnicy, musimy wierzyć, że awans wciąż jest możliwy. Jeśli wygramy, to przejdziemy dalej. Tak samo muszą w to wierzyć wszyscy Portugalczycy, sympatycy naszego zespołu. Zła passa nie będzie trwać wiecznie, więc musimy wierzyć, że sprawy przybiorą korzystniejszy obrót - dodał.
Mimo rozczarowania wynikiem sobotniej konfrontacji i własną nieskutecznością z życzliwością potraktował kibica, który tuż po meczu wdarł się na boisko. Gwiazdor "Królewskich" przekonał ochroniarzy, by nie wyprowadzali od razu fana i dał mu autograf oraz zrobił sobie z nim zdjęcie.
Rozczarowania nie ukrywał także Joao Moutinho, którego wybrano najlepszym zawodnikiem spotkania.
Byliśmy lepszą drużyną, ale nie mogliśmy przełożyć tego na gole. Bardzo chcieliśmy wygrać, jakość indywidualna w naszym zespole była dobra. Jestem pewny, że wszyscy koledzy wymieniliby to na zwycięstwo. Nadal wierzymy w nasz potencjał. Musimy sobie stworzyć więcej okazji, a wtedy na pewno wygramy więcej niż jedną bramką - przekonywał pomocnik.
Portugalska prasa w zdecydowanej większości podkreśla, że drużyna trenera Fernando Santosa miała sporo pecha i zabrakło jej skuteczności. W dzienniku "A Bola" znaleziono jednego winnego - napisano, że nadzieje Portugalii zostały rozbite, gdy Ronaldo nie wykorzystał "jedenastki". Gazeta "O Publico" zwróciła uwagę, że drużyna narodowa przeżyła w sobotę deja vu.
Nasi piłkarze kontrolowali sytuację, zdominowali przeciwników, ale wciąż nie mają na koncie zwycięstwa w Euro 2016. Potrzeba nocy w Paryżu, by zapomnieć o pomyłce Ronaldo przy karnym - zaznaczono.
Dziennikarz "Expresso" zwrócił się wprost do trenera Austriaków Marcela Kollera. Drogi Marcelu, powiedz mi proszę, kiedy ostatnio Austria miała tyle szczęścia. Portugalscy piłkarze grali lepiej, stworzyli więcej okazji, częściej strzelali na bramkę, ale wszystko było niecelne. Nawet mimo nowego planu Santosa - z Quaresmą i Williamem w wyjściowym składzie - zanotowali remis i skomplikowali swoją sytuację w walce o fazę pucharową - podkreślił.
Bardziej optymistycznie ocenił położenie Portugalczyków "Record", który zaznaczył, że swój los nadal mają we własnych rękach. Choć zajmują trzecie miejsce w tabeli, to zwycięstwo w kończącym rywalizację w grupie F środowym spotkaniu z Węgrami zapewni im awans.
(az)