Na stronie Sejmu opublikowano w piątek zgłoszenia kandydatów na członków KRS oraz wykazy sędziów, którzy udzielili poparcia kandydatom.
Pod koniec stycznia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie nakazał publikację list do KRS uchylając postanowienie prezesa UODO o zakazie ich udostępniania - przypomina portal Onet.
Jak czytamy w komunikacie Centrum Informacyjnego Sejmu tym samym "odpadła przeszkoda prawna dla udostępnienia informacji publicznej zawartej w wykazach sędziów, którzy udzielili poparcia kandydatom do Krajowej Rady Sądownictwa".
Wykaz sędziów popierających zgłoszenie kandydatury Macieja Nawackiego
ZOBACZ OPINIĘ BIURA ANALIZ SEJMOWYCH NUMER 1
ZOBACZ OPINIĘ BIURA ANALIZ SEJMOWYCH NUMER 2
Sprawa sędziego Macieja Nawackiego - prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie i członka nowej KRS - stała się głośna po tym jak, wyszło na jaw, że pod jego kandydaturą do KRS podpisało się 28 sędziów (co ciekawe, był wśród nich również sam Nawacki). Jak się jednak okazało, co najmniej 4 sędziów wycofało swoje poparcie jeszcze przed złożeniem dokumentów w Kancelarii Sejmu. Oznaczałoby to, że sędzia Nawacki mógł nie uzyskać - wymaganego przepisami - poparcia co najmniej 25 sędziów.
Na mocy zmian przegłosowanych w grudniu 2017 r. 15 członków Krajowej Rady Sądownictwa wybiera Sejm spośród kandydatów zgłoszonych przez sędziów lub obywateli. Kandydat musi być sędzią i uzyskać poparcie 15 kolegów po fachu lub 2000 obywateli.
W marcu 2018 r. posłowie głosami PiS i Kukiz'15 wybrali 15 sędziów do nowej KRS. 14 z nich mogło kandydować dzięki listom poparcia z podpisami innych sędziów. Jedna kandydatka - sędzia Teresa Kurcyusz-Furmanik - zebrała wymaganą liczbę podpisów zarówno wśród sędziów, jak i wśród obywateli.
Ten sposób wyboru 15 członków KRS od początku budził wątpliwości co do jego zgodności z konstytucją. Część prawników i opozycja zarzucały PiS, że niezgodnie z ustawą zasadniczą przerwano kadencję poprzedniej Rady. Niekonstytucyjne według nich jest również wyłanianie "sędziowskich" członków przez Sejm. Przed zmianami z 2017 r. byli oni wybierani przez samo środowisko sędziowskie.
Jeszcze w marcu 2018 r. posłowie opozycji chcieli uzyskać dostęp do list poparcia kandydatów do KRS, by sprawdzić, czy zebrali oni wymaganą liczbę podpisów. Ujawnienia ich odmówił jednak ówczesny marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Formalny wniosek posłanki Nowoczesnej (później PO-KO) Kamili Gasiuk-Pihowicz odrzuciła Kancelaria Sejmu.
Ujawnienie list poparcia Krajowej Rady Sądownictwa to krok w dobrym kierunku, ale mocno spóźniony - powiedział rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski. Jego zdaniem nie niweluje to jednak wszystkich zastrzeżeń w stosunku KRS.
W piątek po południu na stronie Sejmu opublikowano zgłoszenia sędziów-kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa i listy sędziów, którzy udzielili im poparcia. Jak zaznaczyło Centrum Informacyjne Sejmu, w związku z wyrokiem WSA "odpadła przeszkoda prawna" dla udostępnienia tych list.
Sędzia Laskowski, odnosząc się do decyzji Kancelarii Sejmu, powiedział, że "niezrozumiałe są powody, dla których tak długo wahano się z publikacją". Te listy powinny być dawno temu opublikowane. Nie byłoby pola do domysłów i podejrzeń. Dobrze, że one zostały opublikowane, lepiej późno niż wcale - tłumaczył rzecznik SN.
Listy poparcia to był jeden tylko element tych zastrzeżeń. Zarówno w wyroku TSUE i także w uzasadnieniu wyroku trzech izb SN przedstawiono cały szereg uwag, co do sposobu działania KRS i tego, jacy ludzie i z jakimi powiązaniami tam trafili - mówił sędzia Michał Laskowski.
To symboliczne zwycięstwo; presja ma sens - podkreślają politycy partii opozycyjnych komentując udostępnienie list poparcia do KRS na stronie internetowej Sejmu. Według nich listy poparcia mogły być ujawnione znacznie wcześniej.
Wiceszefowa sejmowej komisji sprawiedliwości Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) oceniła w rozmowie z PAP, że publikacja list to "symboliczne zwycięstwo". Presja ma sens: dwa lata walki przed sądami, dziesiątki pism, wniosków, pozwów i w końcu mamy efekt - powiedziała posłana Koalicji Obywatelskiej. Dodała, że ma "głębokie przekonanie", iż tak jak opozycja wygrała w sprawie list poparcia, tak samo może wygrać walkę w obronie wolnych sądów.
Według szefa klubu parlamentarnego Lewicy Krzysztofa Gawkowskiego "trudno zrozumieć, czemu Kancelarii Sejmu tak długo ukrywała listy do KRS skoro potrafiła je raptem ujawnić". To jest pokaz braku odpowiedzialności za państwo i niszczenia zaufania do państwa. Przez takie właśnie działania Polacy tracą zaufanie do sądów a sędziowie tracą zaufanie do Sejmu - powiedział polityk.