Trybunał Konstytucyjny odroczył do czwartku do godziny 13:00 rozprawę ws. zasady wyższości prawa unijnego nad krajowym zapisanej w Traktacie o Unii Europejskiej. Wniosek skierował do TK premier Mateusz Morawiecki. Sędziowie wysłuchali dziś stanowisk stron w sprawie, w czwartek będą zadawać im pytania.
Co istotne, w czwartkowej rozprawie nie będzie już mógł wziąć udziału Rzecznik Praw Obywatelskich - zgodnie z decyzja samego Trybunału właśnie tego dnia Adam Bodnar kończy urzędowanie.
Dzisiejsza rozprawa trwała ponad cztery godziny. Stanowiska przedstawili uczestnicy postępowania. Przedstawiciele Prezydenta RP, Sejmu i Prokuratora Generalnego poparli stanowisko premiera o wyższości polskiej konstytucji nad prawem UE. Z tym zdaniem nie zgodził się RPO. Według Rzecznika, ta sprawa to "igranie z ogniem" potencjalnego wyprowadzenia Polski z Unii.
Jak mówił w imieniu szefa rządu prezes Rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki, "w przekonaniu premiera TSUE nie może wyposażyć sądów krajowych państw członkowskich w kompetencje do orzekania w sposób niezgodny, czy do pomijania konstytucji państwa członkowskiego". Nie ma sensu konstytucja, która nie byłaby aktem najwyższej rangi w państwie - podkreślił.
Inaczej byłoby pewnie, gdyby UE była federacją. (...) Ale jak wiemy, UE nie jest federacją. Na to nie ma politycznej, prawnej i społecznej zgody - zaznaczył.
Jednocześnie Szczucki ocenił, że "argumenty dotyczące tego, że wniosek przedłożony przez premiera Trybunałowi zmierza do wyprowadzenia Polski z UE, są tak samo prawdziwe i prawdopodobne, jak możliwość wyjścia z UE Danii, Czech, Rumunii, Francji, czy Niemiec".
Z kolei reprezentująca prezydenta Andrzeja Dudę jego doradczyni Anna Surówka-Pasek zaznaczyła, że zgodnie ze stanowiskiem prezydenta "TK ma prawo badać zgodność traktatów tworzących UE z polską konstytucją". Sam TK w swoich orzeczeniach, które dotyczyły najpierw Traktatu akcesyjnego, a później Traktatu z Lizbony wskazywał, że pozostaje sądem ostatniego prawa i że jednak konstytucja ma kluczowe znaczenia dla określenia relacji prawa polskiego do prawa UE - zaznaczyła Surówka-Pasek.
Stanowisko Sejmu przedstawił poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Jak powiedział, zarzuty zawarte we wniosku premiera zasługują na uznanie. Mularczyk zauważył przy tym, że po podpisaniu traktatów zmieniło się rozumienie w orzecznictwie TSUE zasady pierwszeństwa prawa UE. Poseł PiS podkreślił, że sądy konstytucyjne państw członkowskich jednoznacznie opowiadają się za zasadą najwyższej mocy prawnej konstytucji krajowych i wskazują, że prawo UE ma charakter podporządkowany. Mularczyk zaznaczył też, że pierwszeństwo prawa unijnego dotyczy "poziomu podkonstytucyjnego".
Jak zapewnił, według Sejmu polska konstytucja na terytorium Polski jest prawem nadrzędnym i korzysta z zasady pierwszeństwa nad prawem UE. Prawo unijne - w tym też normy, powstające w wyniku działalności orzeczniczej TSUE - nie mogą zobowiązywać sądów krajowych do odstąpienia od stosowani konstytucji - wskazał Mularczyk.
Z wątpliwościami zawartymi we wniosku szefa rządu zgodził się też Prokurator Generalny. Jego przedstawiciel, prok. Sebastian Bańko powiedział przed TK, że najnowsze orzecznictwo TSUE wyszło daleko za literę i ducha traktatu, dając UE prawo do ingerowania w ustrój organów wymiaru sprawiedliwości państw członkowskich. Sytuacja, w której organy organizacji międzynarodowych samodzielnie określają swoje kompetencje z pominięciem konstytucyjnego umocowania swojego działania, a następnie nakazują organom stosującym prawo pomijać uregulowania ustawowe i konstytucyjne albo kontrolować niezawisłość sędziów lub uchwał KRS, stanowi pogwałcenie zasady nadrzędności konstytucji i zasady bezpośredniego jej stosowania - mówił prok. Bańko.
Z tymi stanowiskami nie zgodził się RPO Adam Bodnar. Zawnioskował on o umorzenie sprawy wniosku premiera przez TK. Jeśli rzeczywiście istnieją jakieś wątpliwości, to należy zadać pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE. Taką zasadę Polska i naród polski przyjęły przystępując do Unii i potwierdzając tę decyzję w referendum akcesyjnym - zaznaczył Rzecznik.
Porządek prawny UE jest elastyczny. Przewiduje sytuacje, kiedy państwa członkowskie nie chcą uczestniczyć w części współpracy. (...) Ta różnorodność i odmienność jest czymś naturalnym w porządku prawa unijnego, ale ta odmienność nie może prowadzić do wypaczenia podstaw funkcjonowania UE, które się zasadzają na efektywnej ochronie prawnej i na podstawowych gwarancjach niezależności sądownictwa i niezawisłości sędziów - mówił Bodnar.
Jak podkreślił wtorkowa sprawa przed TK "nie jest sprawą techniczną", zaś jeśli TK przychyli się do takiej interpretacji, "to tak naprawdę będzie igrał z ogniem (...) potencjalnego wyprowadzenia Polski z UE".
Wniosek premiera został sformułowany po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z początku marca odnoszącego się do możliwości kontroli przez sądy prawidłowości procesu powołania sędziego. Jak informował wówczas rzecznik premiera Piotr Müller, wniosek dotyczy kompleksowego rozstrzygnięcia kwestii kolizji norm prawa europejskiego z konstytucją oraz potwierdzenia dotychczasowego orzecznictwa w tym zakresie.
Premier zwrócił się do TK o zbadanie zgodności z konstytucją trzech przepisów Traktatu o UE - zarzuty sprowadzają się m.in. do pytania o zgodność z konstytucją zasady pierwszeństwa prawa UE oraz zasady lojalnej współpracy Unii i państw członkowskich.
Przepisy, których kontroli chce premier, w zaskarżonym rozumieniu m.in. uprawniają lub zobowiązują krajowy organ do odstąpienia od stosowania polskiej konstytucji lub nakazują stosować przepisy prawa w sposób z nią niezgodny. Jak podkreślono we wniosku, takie rozumienie przepisu budzi "daleko idące i uzasadnione wątpliwości konstytucyjne, nie znajdując żadnego potwierdzenia w tekście traktatów będących przedmiotem kontroli TK". Premier zaskarżył też m.in. normę Traktatu w rozumieniu, w którym uprawnia lub zobowiązuje organ do stosowania przepisu, który na mocy orzeczenia TK utracił moc obowiązującą.
Zastrzeżenia konstytucyjne premiera budzi też przepis prawa unijnego w rozumieniu, które uprawnia sąd do kontroli niezawisłości sędziów powołanych przez prezydenta oraz uchwał KRS ws. powołania sędziów.
Złożenie wniosku zapowiedziano po tym, gdy TSUE odpowiadając w marcu na pytania Naczelnego Sądu Administracyjnego orzekł, że "kolejne nowelizacje ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, które doprowadziły do zniesienia skutecznej kontroli sądowej rozstrzygnięć Rady o przedstawieniu prezydentowi wniosków o powołanie kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, mogą naruszać prawo UE". Według TSUE, jeżeli sąd krajowy uzna, że te zmiany naruszają prawo UE, to ma obowiązek odstąpić od zastosowania tych przepisów.
W czerwcu Komisja Europejska w liście do członków polskiego rządu zaapelowała o wycofanie z TK wniosku premiera. Według Komisji, wniosek ten "wydaje się podważać podstawowe zasady prawa UE, w szczególności zasadę, iż prawo Unii jest nadrzędne w stosunku do prawa krajowego, a orzeczenia TSUE są wiążące dla wszystkich sądów krajowych i innych organów państwowych państw członkowskich".
Strona polska na początku lipca odpowiedziała na ten list.
Możemy potwierdzić, że otrzymaliśmy odpowiedź Polski (...), którą dokładnie analizujemy. Komisja zajmuje jasne stanowisko w sprawie nadrzędności prawa UE: prawo UE ma pierwszeństwo przed prawem krajowym, a ostatnie słowo w sprawie prawa UE zawsze wypowiadane jest w Luksemburgu - przekazywał wtedy PAP rzecznik KE.