Ławnicy sądowi ostro protestują przeciwko ustawie, która znacznie ogranicza ich udział w orzekaniu. Chodzi o zmiany wprowadzone - jak tłumaczą rządzący - w związku z epidemią koronawirusa. Wiceszef resortu sprawiedliwości Marcin Warchoł twierdzi wręcz, że nie ma mowy, by wprowadzone przepisy łamały konstytucję, która przewiduje udział sędziów społecznych w orzekaniu. Ci z kolei przypominają o swoje obecności w sądach powszechnych już od XIII wieku.
Zmiany w ustawie, podpisane przez prezydenta Andrzeja Dudę, wprowadzają jednoosobowe składy orzekające w sprawach cywilnych w pierwszej i drugiej instancji oraz w postępowaniach apelacyjnych w sprawach karnych z zagrożeniem karą do 5 lat więzienia. Te ograniczenia mają obowiązywać jeszcze rok po odwołaniu stanu pandemii.
Ławnicy, z którymi rozmawiał dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, są oburzeni.
Po pierwsze, trybem wprowadzenia zmian: regulacja nie była z nimi konsultowana. Po drugie - co ważniejsze - twierdzą, że wyrugowanie sędziów społecznych z orzekania obniży jego poziom.
"Wprowadzenie zmian w składach orzekających w toczących się już sprawach jest i wiąże się to z rozpoczęciem postępowania sądowego od początku, co będzie miało realny wymiar w toczących się postępowaniach na ich przedłużający się charakter i przewlekłość procesu sądowego. Dodatkowo pragniemy nadmienić, że wprowadzenie takich zmian dzisiaj jest czynnością spóźnioną i zbędną, a jednocześnie szkodliwą dla toczących się postępowań sądowych obecnie i przyszłych" - czytamy w oficjalnym stanowisku ławników. Jego pełną treść można znaleźć <<< TUTAJ >>>
Sędziowie społeczni przypominają, że ławnicy w sądach powszechnych zasiadali od XIII wieku, pomimo wojen i pandemii, i "nigdy nie wykluczono ich z pracy dla dobra ogólnie pojętej sprawiedliwości społecznej".
Niektórzy sędziowie są jakby zamknięci w swojej bańce i nie widzą, co się dzieje na zewnątrz. A ławnik jest tym czynnikiem społecznym, który żyje w tym społeczeństwie i on potrafi realnie ocenić to, co się dzieje w społeczeństwie - wyjaśnia przewodniczący rady ławniczej przy Sądzie Okręgowym w Krakowie Ireneusz Hyra.
Twierdzi on, że nowa regulacja ma na celu w ogóle pozbycie się ławników z orzekania, bo są dla władzy niewygodni.
Opcja rządząca - niezależnie, z której strony - nie ma wpływu na ławników. To jest element niezależny, który w sądzie jest, jakby to powiedzieć, nie do ogarnięcia, mówiąc językiem młodzieżowym - dodaje.
Przypomnijmy, że głos ławników podczas rozprawy liczy się na równi z głosem sędziowskim.
Jedynie powody tych zmian, to bezpieczeństwo sędziów i ciągłość działania sądów - tak wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł komentuje nowelizację przepisów.
Przekonuje, że we wprowadzonych zmianach nie ma żadnego drugiego dna. Podstawą są względy bezpieczeństwa.
Ławnicy są często osobami w podeszłym wieku i sami zgłaszali problemy, które ich dotyczą. Nie mogli orzekać ze względu na kwarantannę, bądź to na chorobę - stwierdził.
Natomiast ławnicy twierdzą, że zmian z nimi nie konsultowano. Dodatkowo pytają, dlaczego przepisy wchodzą, gdy epidemia wygasa i dlaczego mają jeszcze obowiązywać rok po odwołaniu stanu pandemii.
Ten rok jest po to, żeby wyjść z zaległości, które się nagromadziły przez okres pandemii. Orzekanie w składzie jednoosobowym jest zdecydowanie sprawniejsze - wyjaśniał wiceminister Warchoł.
Wiceszef resortu sprawiedliwości przekonuje też, że nie ma mowy, by wprowadzone przepisy łamały konstytucję, która przewiduje udział sędziów społecznych w orzekaniu.