To będzie siódmy finał dla "Dumy Katalonii" i piąty dla Manchesteru. Barcelona ma szansę na czwarty triumf, a Manchester tylko raz przegrał w finale… dwa lata temu z Barceloną.

Możemy analizować statystyki, spytać wróżkę, badać biomet, układ gwiazd i planet, ale powiedzmy sobie szczerze - wyniku tego finału nie sposób przewidzieć. Czyli - jak mawiają w takich chwilach eksperci - zdecyduje dyspozycja dnia. Porównywanie potencjałów obu drużyn też nie ma sensu. Bo jak porównać Vidicia z Piquetem, Rooney'a z Messim, czy Naniego z Pedro? W obu drużynach jest przynajmniej kilku zawodników, którzy w mgnieniu oka mogą odmienić losy meczu. Są wśród nich megagwiazdy jak wspomniani Messi i Rooney, są wspaniali, choć diametralnie różni trenerzy. Niezwykle doświadczony sir Alex Ferguson i utytułowany, ale ciągle na dorobku Josep Guardiola. To także dwa trenerskie pokolenia. Szkota od Hiszpana dzieli 29 lat, ja tyle nie mam…

Ferguson zapewne wie, że ma szansę zostać drugim po Bobie Paisleyu (Liverpool) szkoleniowcem, który trzykrotnie sięgnie po Puchar Europy. Z kolei Guardiola wygrywając dogoni Szkota, a czasu na poprawienie statystyk będzie miał jeszcze sporo.

Oba zespoły triumfowały już w Pucharze Europy na Wembley. Chęć powtórzenia tego wyczynu, żądza zemsty Manchesteru za porażkę w finale w Rzymie dwa lata temu i silniejsza niż w 2009 roku drużyna Barcelony - to wszystko sprawi, że sobotnie spotkanie będzie fantastyczne, będzie eksplozją piłkarskich talentów, jakiej nie widzieliśmy nigdy wcześniej - ocenia były trener reprezentacji Anglii Terry Venables.

Za to zdecydowanego faworyta na ten mecz ma Gary Lineker: Barcelona to jedyny w swoim rodzaju zespół na świecie. Można mieć tysiące najbardziej genialnych planów, ale jeśli Lionel Messi, Andrea Iniesta i Xavi grają razem, to wszystkie plany biorą w łeb i pojawiają się poważne kłopoty - podkreśla były piłkarz "Dumy Katalonii".

Z kolei wychowanek "Czerwonych Diabłów" David Beckham stawia na swój były klub: Manchester zagra z jedną z najlepszych drużyn na świecie. Jeśli ktokolwiek może ją pokonać, to właśnie Alex Ferguson i jego piłkarze.

W wypowiedziach piłkarzy obu klubów nie brak kurtuazji. Oczywiście wychwalają rywali pod niebiosa, ale w tym wypadku trudno nie przyznać im racji. To naprawdę finał marzeń, finał, w którym zmierzą się najlepsze drużyny sezonu, ale tylko jedna z nich zostanie Best of the Best.

To będzie wyjątkowy mecz dla Edwina van der Sara. Holenderski bramkarz zakończy na Wembley długą i wspaniałą karierę. W Lidze Mistrzów wygrał dwukrotnie - z Ajaxem Amsterdam i Manchesterem Utd. Teraz nie ukrywa, że chce zakończyć ponad 20-letnią przygodę z futbolem kolejnym zwycięstwem. Z kolei Carles Puyol chciałby zdobyć trofeum w swoim setnym występie w Champions League.

W drodze do finału obie ekipy rozegrały po 12 spotkań. Manchester United nie doznał porażki (bilans: 9-3-0), a Barcelona (8-3-1) jedynej porażki doznała z Arsenalem w… Londynie, ale na Emirates Stadium.