Wojewoda wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie ogłosił w Zachodniopomorskiem stanu zagrożenia epidemiologicznego. Ostre zakażenie bakteryjne, czyli sepsa, na którą zmarło w regionie już sześcioro dzieci, jest powodem do niepokoju - przyznają eksperci.

Eksperci stwierdzili, że samo wprowadzenie aktu prawnego nic nie zmieni. Również wojewoda uważa, że wprowadzenie stanu zagrożenia może być działaniem w próżnię.

Zwykłymi działaniami, intensywniejszymi niż zwykle, możemy zdziałać więcej niż jednym aktem, który może byłby tylko takim czynem spektakularnym - mówi rzecznik wojewody Jerzy Koralewski.

Epidemiolodzy twierdzą na podstawie przeprowadzonych już badań, że szczepionki nie będą żadnym rozwiązaniem, ponieważ typów wykrytej sepsy jest kilka.

W poniedziałek w Szczecinie zbierze się specjalny sztab epidemiologów. Eksperci mają zdecydować o innych formach zabezpieczeń przed rozprzestrzenianiem się sepsy w Zachodniopomorskiem.

Lekarze z regionu zostali już uczuleni na problem ostrego zakażenia bakteryjnego i wiedzą, że każdego pacjenta podejrzanego o sepsę mają kierować do szpitala.

Posłuchaj także relacji reportera RMF Jerzego Korczyńskiego:

Choroba groźna jest przede wszystkim dla dzieci. 4 spośród 6 ofiar śmiertelnych w Zachodniopomorskiem to noworodki i dzieci przed 3 rokiem życia. Do zakażenia doszło prawdopodobnie nieświadomie, podczas całowania dzieci w usta przez dorosłych. Sepsę mogło spowodować także oblizywanie smoczka przez rodziców.

19:05