Sensacyjny sukces w terapii ciężkiej depresji. Lekarze ze szpitala Uniwersytetu w Bonn przy pomocy elektrycznej stymulacji mózgu dramatycznie poprawili samopoczucie sześciu z siedmiu uczestniczących w eksperymencie pacjentów. Jak piszą na łamach czasopisma "Biological Psychiatry", poprawa przyszła zaskakująco szybko i okazała się trwała, a dotyczyła osób, u których wcześniej inne metody terapii zawiodły.
Metoda głębokiej stymulacji mózgu (Deep Brain Stimulation) przy pomocy wszczepionych pod czaszkę elektrod, uznawana jest od lat za poważną szansę w terapii najcięższych przypadków depresji, czy chorób neurodegeneracyjnych. Najnowsze doniesienia badaczy z Bonn przynoszą kolejne powody do optymizmu.
Kluczem do sukcesu było pobudzanie tak zwanego pęczka przyśrodkowego kresomózgowia, zespołu połączeń nerwowych między sterującym emocjami układem limbicznym mózgu z korą przedczołową. Stan pacjentów, od lat cierpiących na ciężką postać depresji, poprawił się w tym przypadku bardzo wyraźnie już w ciągu kilku dni. Wcześniej opisane próby przynosiły tymczasem ulgę dopiero po kilku tygodniach.
Także 85-procentowa skuteczność terapii jest znacznie lepsza, niż w poprzednich przypadkach, w których nie przekraczała 50 procent. Do tego, w terapii użyto prądu o znacznie mniejszym natężeniu. Co najważniejsze, po 18 miesiącach od zabiegu stan pacjentów się nie pogorszył. Poprawa wydaje się trwała.
Dodatkowo, już po złożeniu artykułu do druku okazało się, że terapia zakończyła się sukcesem u kolejnej osoby. Naukowcy z Bonn zastrzegają, że wprowadzenie metody do rutynowej praktyki medycznej z pewnością zajmie jeszcze dużo czasu, ale dla osób w ciężkiej depresji z pewnością pojawiło się światełko w tunelu.