Nadmiar sztucznego światła w godzinach nocnych zwiększa ryzyko depresji i pogarsza zdolności poznawcze. Naukowcy z Johns Hopkins University na podstawie badań prowadzonych na myszach sugerują, byśmy i my nie przesadzali z oświetleniem. Ich zdaniem, po zmroku powinniśmy włączać tyle światła ile jest niezbędne do wykonywania codziennych czynności i ani żarówki więcej.
Badania na myszach pokazały, że pewne szczególne komórki nerwowe oczu, zwane ipRGC pod wpływem jasnego światła wpływają na układ limbiczny mózgu, ośrodki sterujące nastrojem, zdolnością uczenia się i zapamiętywania.
Światło oczywiście nie przeszkadza myszom we śnie, godziny ich aktywności przypadają na noc. Jak się jednak okazało, u zwierząt, które pozostawały w jasnym świetle przez cały czas rozwijały się objawy depresji, te myszy wykazywały niższe zdolności poznawcze, miały podwyższony poziom hormonu stresu, kortyzolu.
Człowiek też ma takie komórki i zdaniem badaczy, mogą one działać podobnie, nie powinniśmy więc przesadzać z oświetleniem w czasie, gdy wokół jest już ciemno. Nasi przodkowie, kiedy zapadał zmrok kładli się spać. Choć nauczyliśmy się aktywności także nocą, w swoim własnym interesie powinniśmy gasić wszystko co nie jest nam w danej chwili niezbędne. Jedna lampka do czytania i wystarczy. I nam poprawi się humor i nasz portfel się nie zmartwi...