"Depresja stała się modna, ale gorszy nastrój niekoniecznie musi oznaczać prawdziwą depresję" - mówi reporterce RMF FM Barbarze Zielińskiej Katarzyna Urbańska z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Podkreśla, że kiedy naprawdę dzieje się coś złego, trzeba skonsultować się ze specjalistą. Ważna jest też postawa rodziny. "Człowiek z depresją ma kłopoty ze snem, z jedzeniem. Niechętnie podejmuje decyzje, porzuca hobby" - wylicza.
Barbara Zielińska: Zrobiła się moda na depresję?
Katarzyna Urbańska: Tak, ale trudno mi powiedzieć, skąd się ta moda na depresję wzięła. Natomiast ogólnie mówi się obecnie dużo więcej o chorobach psychicznych, o zaburzeniach psychicznych.
Ale to dobrze?
Bardzo dobrze. Chore osoby nadal są bardzo często stygmatyzowane, naznaczane społecznie, ale jednak mówimy o tym więcej i świadomość społeczna jest większa.
Depresja kojarzy nam się szczególnie z obniżonym nastrojem, nic nam się nie chce. Owszem, są to objawy depresji, ale niejedyne i niewystarczające do tego, żeby tę chorobę zdiagnozować. Na pewno sytuacja, kiedy zaczynamy czuć się gorzej, bardziej przygnębieni, nie znaczy, że musimy od razu brać leki antydepresyjne i uciekać się do pomocy specjalisty.
Z tym gorszym samopoczuciem, przynajmniej na początku, jesteśmy w stanie poradzić sobie sami?
Bardzo często radzimy sobie sami z gorszym samopoczuciem, kiedy w naszym życiu dzieje się coś takiego, że czujemy się przygnębieni. Na przykład mieliśmy stłuczkę samochodową albo na ulicy ochlapał nas samochód. To może być powód do tego, by poczuć się gorzej.
A jeżeli ten stan się przedłuża?
Wtedy możemy zacząć się niepokoić i wtedy warto skonsultować się ze specjalistą.
Czy jesteśmy w stanie określić ramy, jak długo takie złe samopoczucie powinno trwać, żeby należało zgłosić się do lekarza?
Owszem, w diagnostyce są określone ramy czasowe, natomiast każda osoba musi być traktowana indywidualnie. Jeżeli nie ma jakiejś specyficznej przyczyny tego obniżonego nastroju, to jest to dużo bardziej niepokojące niż jasna sytuacja.
Kiedy ktoś straci pracę czy ma do czynienia ze śmiercią w rodzinie, okres takiego wyciszenia, obniżenia nastroju jest bardzo naturalny i wtedy nie możemy mówić zbyt szybko o depresji. Dopiero po jakimś czasie, powiedzmy: po pół roku takiej niemocy zaczyna to być niepokojące. Warto, żeby rodzina również zwróciła uwagę na takie objawy.
Co powinno nas niepokoić, jeżeli jesteśmy rodziną osoby, która zaczęła się zachowywać troszkę inaczej niż do tej pory?
Do objawów depresyjnych - oprócz obniżonego nastroju, apatii - bardzo często dochodzą problemy ze snem. Osoby z depresją albo śpią dużo więcej niż dotychczas, albo - co jest częstsze - dużo mniej, bo mają tyle myśli, takich negatywnych, dotyczących swojego życia i sytuacji dookoła, że ten sen jest przerywany. Do tego mówi się często o "zajadaniu" problemu, więc osoby w stanach depresyjnych mogą jeść dużo więcej albo też przeciwnie: mają bardzo obniżony apetyt.
Rozumiem, że generalnie pojawia się jakaś niechęć...
...niechęć do podejmowania nowych decyzji, nowych aktywności, a także do zajmowania się tym, czym zajmowaliśmy się dotychczas. Nie mamy też ochoty na przyjemności, więc jeżeli dotychczas mieliśmy jakieś hobby, to ono zostaje odłożone na bok.
Czy depresja jest powodowana za każdym razem trudnym dla nas przeżyciem, czyli na przykład utratą kogoś bliskiego, utratą pracy, chorobą, czy też może mieć podłoże takie niezauważalne i niezrozumiałe w pierwszej chwili?
Może mieć, jak najbardziej. Prawdopodobnie zawsze jest jakaś przyczyna, natomiast - jak już mówiłam - wszystkie zaburzenia psychiczne są bardzo indywidualne. Bardzo ważne jest, żeby patrzeć indywidualnie na takiego człowieka, na to, co dla niego jest w życiu ważne, co dla niego się liczy. Dla nas coś może być bardzo błahe, ale w przypadku innej osoby może spowodować, że wali jej się cały świat.
Czy z depresji się wychodzi? Czy można ją miewać, do niej wracać, czy ma się ją raz w życiu?
To też jest bardzo indywidualna sprawa. Może być tak, że ktoś zapadnie na depresję raz, z pomocą farmakoterapii albo psychoterapii poradzi sobie z nią i to będzie jednorazowy incydent. Ale może też być inaczej. Są też osoby, które mają predyspozycje do tego, by łatwiej wpadać w stany depresyjne. One będą częściej wymagały pomocy.
Ruch, aktywność fizyczna mogą pomóc?
Jak najbardziej. Podejmowanie takich drobnych z pozoru aktywności, jak choćby wyjście na spacer, może być już takim pierwszym czynnikiem leczniczym.
A czy można pomylić depresję ze zwykłą chandrą? Takim momentem, kiedy w życiu idzie nam po prostu trochę gorzej?
Oczywiście. Mówi się na przykład o "jesiennej depresji". Dni stają się coraz krótsze, mamy mniej takiej energii życiowej. Ale to na pewno nie jest depresja kliniczna.
(edbie)