Beczki ze żrącymi substancjami stoją w barakach po zlikwidowanej niklowni w centrum Wrocławia. Mieszkańcy okolicznych budynków i władze przedszkola sąsiadującego z barakami od wielu miesięcy szukają pomocy. Bez skutku.
Zakład został zamknięty, ponieważ jego właściciel splajtował. Firma zniknęła - wraz z właścicielem - ale pojemniki pozostały. Chemia tu jest od 30 lat i od 30 lat z tym walczyliśmy - mówią mieszkańcy. Rozmawiał z nimi nasz reporter Michał Szpak:
Sprawą obiecał się zająć sanepid, bada ją także straż miejska. Jest więc nadzieja, że po 30 latach życia wśród chemikaliów, mieszkańcy wrocławskich Krzyków będą mieli wreszcie spokój.