"Obłoki śmierci. Bolimów 1915" to pełnometrażowy, fabularyzowany film dokumentalny, opowiadający o narodzinach broni chemicznej z polskiej perspektywy. 5 listopada wchodzi do kin. Widz ogląda przebieg jednych z pierwszych ataków gazowych w historii, do których doszło w trakcie I wojny światowej w Bolimowie. Twórcy filmu nadali mu podtytuł "Historia, którą zabiła ludzka niepamięć".
W latach 1914-1915 w bitwie pod Bolimowem zginęło prawie 100 tysięcy ludzi. Żołnierzy i cywilów. Państwa polskiego nie było wówczas na mapie Europy. Na jego ziemiach starły się ze sobą potężne armie trzech zaborczych mocarstw - Imperium Rosyjskiego, Cesarstwa Niemieckiego i Austro-Węgier.
Twórcy filmu przypominają, że wydarzenia z Bolimowa jako pierwszy opisał w latach 60. Francuz André Malraux w powieści "Łazarz". Ówczesne polskie władze uznały to za fikcję. Bolimów został w tej powieści miasteczkiem Bolgaco.
W filmie reżyser wykorzystał efektowne sceny batalistyczne, a zrealizował je językiem nowoczesnego kina wojennego. Jak przypominają twórcy "Obłoków śmierci", dla Polaków I wojna światowa była wojną bratobójczą. Ale pomimo przypadków użycia najbardziej nieludzkiej broni w historii, pomiędzy żołnierzami przeciwnych stron dochodziło do niesamowitych gestów braterstwa, które zostały pokazane w filmie.
Najbardziej mroczną postacią pokazaną w filmie jest profesor Fritz Haber. Niemiecki chemik żydowskiego pochodzenia, ojciec broni chemicznej. W 1918 roku Haber został laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie chemii za opracowanie metody syntezy amoniaku. Haber był później twórcą cyklonu B, który był stosowany przez niemiecką III Rzeszę do zabijania więźniów w obozach zagłady, głównie w KL Majdanek i Auschwitz-Birkenau, w specjalnych komorach gazowych. Jego postać symbolizuje upadek nauki, wykorzystanej do masowego zabijania ludzi.
Część dokumentalna filmu "Obłoki śmierci. Bolimów 1915" przybliża postać Wiesława Sokołowskiego - poety, organizatora życia artystycznego i działacza podziemia antykomunistycznego. W latach 70. Sokołowski jako pierwszy zajął się trudną pamięcią o bitwie pod Bolimowem i jej ofiarach i nagrał przejmujące relacje ostatnich żyjących świadków.
W filmie słuchamy też naukowców, są wśród nich dr hab. Anna Zalewska, archeolog i historyk, dr inż. Maciej Śliwakowski m.in były inspektor UNMOVIC w Iraku, specjalizujący się w analityce bojowych środków trujących oraz Stanisław Kaliński, historyk, badacz i ekspert w dziedzinie ataków chemicznych na wschodnim froncie Wielkiej Wojny. W rolę narratora filmu wcielił się Mirosław Zbrojewicz.
Prace nad filmem trwały prawie 5 lat. Powstawał z prywatnych środków. To produkcja niezależna, zrealizowana dzięki zaangażowaniu członków ekipy, mieszkańców Bolimowa, rekonstruktorów historycznych i aktywistów lokalnego stowarzyszenia. Jak mówi reżyser Ireneusz Skruczaj, "to film o pamięci i jej strażnikach". Opowieść o traumie, zapomnieniu i prawdzie. Relacja o perwersji nauki na usługach masowego mordu. Dokument nieludzkiego okrucieństwa i niespotykanego miłosierdzia. To w końcu film o wielkiej historii odnalezionej za progiem rodzinnego domu, mojego domu - Bolimowa - dodaje.
Reżyser zwraca też uwagę na inspiracje serialem "Kompania Braci". Kamera z ręki, zawsze podążająca za bohaterem, mocna pirotechnika, efekty specjalne i dźwięk ukazują autentyczne wrażenia z pola bitwy. W scenach zbiorowych nie występują statyści, lecz obeznani z pierwszowojennymi realiami rekonstruktorzy historyczni. W obrazie czuć, że trudne dni zdjęciowe naprawdę przeniosły nas w opowiadane realia - podkreśla Skruczaj.