20 września do polskich kin trafi film “Legiony” w reżyserii Dariusza Gajewskiego. To opowieść o miłości, młodości i walce o niepodległość.
"Legiony" to uniwersalna opowieść o przyjaźni, marzeniach, gorącym uczuciu i dorastaniu w trudnych czasach. Wielka historia w filmie jest tłem dla rozgrywającej się na pierwszym panie love story, w którą zamieszani są Józek (Sebastian Fabijański) - dezerter z carskiego wojska, Ola (Wiktoria Wolańska) - agentka wywiadu I Brygady oraz narzeczony Oli - Tadek (Bartosz Gelner) - ułan i członek Drużyn Strzeleckich. Ich spotkanie rozpocznie burzliwy romans, który wystawi relacje bohaterów na wielką próbę. Obok postaci fikcyjnych, których historie wzorowano na życiorysach prawdziwych legionistów, w filmie pojawia się szereg osobistości znanych z kart historii. Wśród nich: brygadier Józef Piłsudski (Jan Frycz), porucznik Stanisław Kaszubski ps. "Król" (Mirosław Baka), rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz (Borys Szyc), porucznik Jerzy Topór-Kisielnicki (Antoni Pawlicki) i wielu innych.
Zdjęcia do filmu (trwające łącznie niemal 60 dni) rozpoczęły się w sierpniu 2017 r. i zostały ukończone w kwietniu 2019. Budżet filmu to 27 milionów złotych. Były realizowane m.in. w Bieszczadach, Cieszynie, Tokarni, Stradowie, okolicach Krakowa, Mrągowa, Węgrowa oraz Otwocka. Autorami scenariusza są Tomasz Łysiak, Dariusz Gajewski, Michał Godzic i Maciej Pawlicki. Producentami są Maciej Pawlicki i Adam Borowski.
Bartosz Gelner, który wciela się w postać Tadeusz Zbarskiego, powiedział PAP, że to "osoba z dobrej rodziny, dobrze sytuowanej, z tzw. dobrego domu z tradycjami, który jako swoją powinność traktuje pójście do wojska czy zaangażowanie się w tak zwane odbudowywanie tej polskiej rzeczywistości". Jak mówił, "jest to romantyk, który spotyka się z jakimiś przeciwnościami i musi skonfrontować się z drugim głównym bohaterem - Józkiem".
Pytany, w jaki sposób poznawał realia swojego bohatera i czy dylematy bliskie Zbarskiemu są bliskie także jemu, Gelner odpowiedział: "ciężko jest tutaj mówić o konstruowaniu tego, co bohater mógł myśleć w danej sytuacji". Ja zawsze wychodzę z założenia, że trzeba to przekładać na współczesne realia. To są jakieś piekielnie trudne decyzje, rozłąki z drugim bliskim człowiekiem, niewiadome czy żyje itd. Mam wrażenie, że my z Wiktorią Wolańską i z Sebastianem Fabijańskim, ten nasz dziwaczny trójkąt próbowaliśmy konstruować w miarę współcześnie, żeby to było bliskie widzowi, jeżeli chodzi o emocje, bo cały anturaż jest taki, a nie inny, mamy do czynienia z filmem kostiumowym, historycznym, a emocji trzeba było poszukać w sobie - wyjaśnił aktor.