"Identyfikuję się z Polską, jako ze swoim gniazdem, ze swoim miejscem, w którym czuję się tylko i wyłącznie u siebie. Czuję się ze wszech miar związany z tym miejscem, ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Tutaj jest krąg ludzi, którzy myślą w sposób podobny do mnie, posługują się tym samym językiem co ja - co jest bardzo istotne. Tutaj czuję się u siebie, tutaj jestem w domu” – powiedział Kazik Staszewski w Porannej rozmowie w RMF FM. „Paweł Wieczorkiewicz był autorytetem dla mnie, bardzo młodo zmarły profesor o poglądach bardzo często mocno odbiegających od takiego ogólnego spojrzenia na historię. Zresztą w prostej linii jego uczniem jest Piotr Zychowicz- „If You know what I mean”. Jerzy Mazur był dla mnie autorytetem jeśli chodzi o sprawy muzyczne. Moja mama bywa dla mnie autorytetem (,…), np. w sprawach administracyjno – urzędowych, których ja nienawidzę” – odpowiedział muzyk, zapytany przez Roberta Mazurka o autorytety. „Polska nie stoi przed wyzwaniem (w postaci uchodźców), bo uchodźcy nie mają na dziś ochoty tutaj osiadać. Generalnie wszystko zależy od uchodźców, czy będą chcieli tu zostać, czy będą traktować (Polskę) tylko jako przystanek (…) Powinniśmy przyjmować uchodźców po pewnego rodzaju weryfikacji, myślę, że model jaki jest w USA i Australii jest odpowiedni” – tak Staszewski odniósł się do kwestii uchodźców.
Robert Mazurek: Państwa i moim gościem jest socjolog młodego pokolenia. Panie Kazimierzu, pan dorabia pieśniami do chleba, zarabia w ten sposób na życie. Ale porozmawiamy teraz nie o tych pańskich dziełach, tylko o takim ogólnym spojrzeniu, co z pańskich badań wynika. Miałem spytać, co cię irytuje, ale spytam odwrotnie - z czego jesteś najbardziej dumny, jeśli mówimy o Polsce? Za co Polskę kochasz?
Kazik Staszewski: Identyfikuję się z Polską, jako ze swoim gniazdem, ze swoim miejscem, w którym czuję się tylko i wyłącznie u siebie. Czuję się ze wszech miar związany z tym miejscem, ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Tutaj jest krąg ludzi, którzy myślą w sposób podobny do mnie, posługują się tym samym językiem co ja - co jest bardzo istotne. Tutaj czuję się u siebie, tutaj jestem w domu. Czy z domu można być dumnym?
Jasne, że można. Ty jesteś dumny ze swoich dzieci, ja jestem dumny ze swoich dzieci.
Czy jestem dumny ze swoich dzieci? Życzę im wszystkiego najlepszego. A czy powód do dumy czasem mi dają? Czasem mi dają, czasem mi nie dają. Ludzie najbliżsi mają to do siebie, że można poczuć się z nich bardzo dumnym, ale też to, że wiedzą, w które miejsce trafić i potrafią cię zirytować z najbardziej mocny sposób. Zawsze mówię, że moja żona i moje dzieci najbardziej potrafią mnie zirytować, bo to są najbliższe mi osoby. Jeżeli kolega z zespołu muzycznego uczyni coś, z czym się nie zgadzam i co mogłoby mnie zirytować, to to się nie dzieje, ponieważ nie jest mi tak bliski i nigdy nie będzie tak, jak moje najbliższe osoby. Czas jest piękny, zaczyna się czerwiec. Byliśmy w Policach, koło Szczecina, jeździliśmy sobie przy okazji koncertu, bo trzeba było dzień wcześniej pojechać. Zaczyna się robić wakacyjnie. O tej porze Polska jest piękna, przecudowna. Wiosna, lato - nigdzie nie ma podobnie wspaniałych wzrokowych, uczuciowych i przede wszystkim węchowych doznań, jak u nas.
Mówisz, jak Szewach Weiss. On mi to samo powtarza, jak jeździ po Polsce.
Światły umysł widocznie.
Światły umysł. Są dwa takie na świecie: Szewach Weiss i pan Kazimierz Staszewski. A ktoś dla ciebie jest autorytetem? Wspomniałem o Szewachu, który dla mnie jest ważną postacią.
Pamiętam, że ostatnio na tym skończyliśmy rozmowę. Kończyłem tę rozmowę, jak się kończyła ta fonia czy połączenie. Paweł Wieczorkiewicz był takim autorytetem dla mnie.
To świętej pamięci znany historyk.
Świętej pamięci, bardzo młodo zmarły profesor o poglądach bardzo często odbiegających od tego ogólnego spojrzenia na historię. Zresztą w prostej linii jego uczniem jest Piotr Zychowicz - If You know, what I mean.
Wszyscy wiemy, o co ci chodzi, choć wolę Wieczorkiewicza.
Jerzy Mazur był dla mnie autorytetem jeśli chodzi o sprawy muzyczne. Moja mama bywa dla mnie autorytetem, ponieważ ma 87 lat, a nadal pracuje. Jest dla mnie autorytetem w takich sprawach stricte administracyjno-urzędowych, których nienawidzę i gubię się, a ona to ogarnia.
A ty możesz być autorytetem? Wiesz, że jesteś dla ludzi autorytetem?
Tak mówią.
Tak mówią.
To wiem, nie będę się tutaj krygował. Wiem, jestem. Ale to tak śmiesznie. Ciekawe czy inne autorytety też tak mają, że czasami same będąc, czy to wzorem, czy jakąś tam przynajmniej próbą odczytania pewnych intencji dla innych ludzi, same potrafią mieć kłopot same ze sobą?
A jak patrzysz na to, że żyjesz w kraju, w którym prezydent i premier są od ciebie młodsi? Pani premier jest młodsza od ciebie o miesiąc, a prezydent o 9 lat.
No podejrzewam, że sporo krajów by się znalazło, w których prezydent czy premier, czy król nawet są ode mnie młodsi. Trzeba się z tym liczyć. Aczkolwiek czuję się...
Rozmawialiśmy o tym, że zawsze byłeś najmłodszy.
Tak, czuję się dosyć młodo. Wynika to z tego, że po pierwsze zajmuję się zajęciem, w którym jestem w przeważającej większości czasu w towarzystwie młodszych ludzi, a też i zawsze byłem najmłodszy w klasie - i w podstawówce, i w liceum, i potem na studiach. Ale mam już te 54 lata i metryka nie kłamie. To dobrze, że są młodsi.
Pokolenie twoich synów sięga po władzę.
... bo nie są tacy zupełnie młodsi, nie mają dwudziestu paru lat, więc myślę, że pewnej refleksji intelektualnej towarzyszy też jeszcze ta młodzieńcza energia, daj Boże zdrowie, którą traci się jednak z wiekiem.
Porozmawiajmy trochę o tematach poważnych. Europa nie potrafi sobie poradzić z problemem uchodźców. Ty przez lata mieszkałeś w Anglii, nie byłeś tam uchodźcą, przepraszam przez jakie lata, przez pół roku...
Trochę byłem, tak z doskoku.
Lata temu byłeś Anglii. W każdym razie to jest problem, z którym Europa nie potrafi sobie poradzić. Polska stoi przed tym wyzwaniem. Co powinniśmy zrobić twoim zdaniem?
Po pierwsze Polska nie stoi przed tym wyzwaniem, bo uchodźcy w ogóle nie mają - przynajmniej na dziś i na teraz - najmniejszej ochoty tutaj osiadać.
Ale Europa chciałaby, żebyśmy ich tutaj przyjęli.
Ale to generalnie wszystko zależy od tych uchodźców - czy oni zechcą tu zostać, czy będą mimo deklaracji, że chcą - będą traktować Polskę jako przystanek przed przeniesieniem się w bogatsze regiony, czyli Niemcy, Anglia, ostatecznie Francja.
Ale powinniśmy przyjmować tych uchodźców, czy nie?
Powinniśmy przyjmować jednak po pewnego rodzaju weryfikacji. Myślę, że model, jaki jest w USA czy w Australii jest dosyć odpowiedni. Nie hurtem.
To jest hiperadministracyjny model.
Ja wiem, że to wydłuży procedury i aparat biurokratyczny może się rozrosnąć do niebotycznych rozmiarów, ale jest to chyba jedyne wyjście - żeby jednak jakaś przynajmniej częściowa, a najlepiej całościowa weryfikacja była. Jeżeli ktoś nie ma złych zamiarów, to oczywiście tak. Ale trzeba przynajmniej próbować znaleźć tych, którzy tych dobrych zamiarów nie mają.
Panie Kazimierzu, jak patrzysz na "dobrą zmianę", to nie masz ochoty wziąć sprawy we własne ręce? Paweł Kukiz próbował.
Nie, nie mam, ponieważ mam tylko jedno życie. Gdybym miał, tak jak w grze komputerowej ze trzy życia, to może bym poświęcił jedno z nich na działalność publiczną, polityczną, ale myślę, że to mało przyjemne. Raz, że bardzo dużo czasu się traci, a dwa - przynajmniej mam takie wrażenie, bardzo trudno jest oceniać pewnych ludzi przez pryzmat ekranu telewizora czy głośnik radia - to są tacy ludzie niefajni i mało ciekawi. Mam fajniejszych kolegów w swoim otoczeniu.
"Nie żal mi, ja nie oglądałem festiwalu w Opolu" - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Kazik Staszewski, pytany o jego reakcję na odwołanie kultowej imprezy. Artysta zwracał uwagę na kulisy przygotowań do tego wydarzenia. "Ja wystąpiłem w Opolu jeden raz i pamiętam, że to było poprzedzone strasznie długimi negocjacjami, żeby na jakąś minę się nie napatoczyć" - wspominał. "Zerwanie umowy kosztowałoby nas trzykrotność honorarium za występ" - stwierdził. Robert Mazurek pytał też swojego gościa o podział na Polskę Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej. "Byłem zirytowany rządami PO, ale to co się dzieje, nie wskazuje na to, że mamy do czynienia z "dobrą zmianą" - mamy do czynienia ze zmianą, ale czy dobrą? Natomiast narracja prowadzona przez oba obozy uniemożliwia jakąkolwiek komunikację. To jest cały czas szczekanie i szukanie wroga i otaczanie się w bastionach okopów" - ocenił Staszewski.
(ph)