Wtorek to ostatni dzień trwającego od piątku słynnego karnawału w Rio de Janeiro. Karnawałowe szaleństwo przyciągnęło w tym roku ok. milion turystów - pomimo ostrzeżeń o groźnym wirusie Zika, który spośród 20 państw najciężej dotknął Brazylię.

Wtorek to ostatni dzień trwającego od piątku słynnego karnawału w Rio de Janeiro. Karnawałowe szaleństwo przyciągnęło w tym roku ok. milion turystów - pomimo ostrzeżeń o groźnym wirusie Zika, który spośród 20 państw najciężej dotknął Brazylię.
Karnawał w Rio /MARCELO SAYAO /PAP/EPA

Od piątku w całym kraju trwają setki tzw. bloków, czyli ulicznych pokazów tanecznych, podczas których Brazylijczycy muzyką i tańcem celebrują święto samby. W kalendarzu imprezy na pięć dni przewidziano w całym mieście prawie 500 takich występów szkół tańca, które liczą niekiedy nawet po kilka tysięcy uczestników. Składają się z tancerzy z różnych dzielnic i ulic Rio.

Widzowie samby płacą "prawdziwą fortunę"

W niedzielę i poniedziałek 12 najlepszych szkół zaprezentowało się przed publicznością na sambodromie - długiej na ponad 700 metrów szerokiej promenadzie, po obu stronach której znajdują się trybuny mogące pomieścić ponad 70 tys. widzów. Jak pisze agencja EFE, widzowie płacą "prawdziwą fortunę", by móc dostać najlepsze miejsca na trybunach sambodromu. Na statkach, które dotarły w niedzielę do Rio, przyjechało do miasta rekordowe 70 tys. osób.

40-osobowe jury, wyłaniające zwycięzców konkursu, których poznamy w środę, ocenia kroki taneczne i choreografię grup, wielobarwne skąpe kostiumy tancerek, muzykę i ogromne wozy, na których w rytm przebojów poruszają się najlepsi tancerze samby.

Wyjątkowym wydarzeniem tegorocznego święta będzie pierwszy historii wtorkowy występ grupy dzieci, uchodźców przebywających w Brazylii. 40 dzieci z Syrii, Palestyny, Libii i Sudanu, uczących się samby w szkole Mangueira, wystąpi we wtorek rano czasu lokalnego, dając taneczny pokaz na sambodromie.\

Zapomnieli o ostrzeżeniach

Jak pisze agencja AFP, wydaje się, że wśród tanecznych szaleństw turyści zapomnieli o ostrzeżeniach, jakie wysyłały władze wielu krajów - zwłaszcza pod adresem kobiet ciężarnych - by nie udawać się do Brazylii z powodu szalejącego tam wirusa Zika. Jak podały władze, nie było nadzywczajnej liczby anulowanych rezerwacji w hotelach, w których 90 proc. miejsc jest pozajmowanych.

Naukowcy podejrzewają, że Zika jest powiązany ze wzrostem przypadków mikrocefalii u noworodków oraz z występowaniem rzadkiego schorzenia znanego jako zespół Guillaina i Barrego, który u osób z osłabionym układem odpornościowym może wywoływać paraliż, a w skrajnych przypadkach śmierć. U kobiet ciężarnych wirus może przedostać się do płodu, wywołać wady wrodzone (np. mikrocefalię) i doprowadzić do śmierci dziecka.

Z powodu wirusa zarządzono specjalne środki ostrożności. Po każdym pokazie na sambodrom wchodzą pracownicy miejskich służb bezpieczeństwa i czyszczą promenadę. Sprzątający noszą koszulki z napisem "10 minut ratuje życie", który ma zachęcać mieszkańców do poświęcenia 10 minut tygodniowo na likwidację w swoich domach miejsc, gdzie mogą wylęgać się moskity z rodziny Aedes aegypti przenoszące Zikę. Na przyszły tydzień zaplanowano też akcję oczyszczania miasta, w której wziąć udział ma ponad 220 tys. wojskowych.

Brazylia - spośród 20 innych państw - jest najbardziej dotkniętym wirusem krajem. Od października 2015 roku wykryto tam 4 tys. przypadków małogłowia u niemowląt i 49 zgonów niemowląt z wadami wrodzonymi. Władze Brazylii dysponują niedokładnymi szacunkami, które mówią o 500 tys. do 1,5 mln ludzi zarażonych Ziką.

(mal)