Pod gruzami apartamentowca strażacy odnaleźli ciała czterech kolejnych ofiar tragedii w Surfside na amerykańskiej Florydzie. W zeszłym tygodniu zawalił się tam budynek mieszkalny. Bilans ofiar katastrofy budowlanej wzrósł do 16 - poinformowała burmistrz hrabstwa Miami-Dade Daniella Levine Cava. 147 osób pozostaje zaginionych.
Akcja ratunkowa na miejscu koncentruje się przede wszystkim na poszukiwaniu ludzi, którzy mogli przeżyć katastrofę. Jak dotąd jednak nikt nie został wyciągnięty żywy spod gruzów betonu i poskręcanego metalu. Przedstawiciele lokalnych władz wciąż jednak mają nadzieję, że ktoś przeżył.
Wcześniej ratownicy mówili o znalezieniu pod gruzami kilku pustych przestrzeni, gdzie teoretycznie mogli przeżyć ludzie. Ze względu na stopień skomplikowania operacji i jej niebezpieczeństwo, wymaga ona wiele czasu.
Choć 147 osób jest uważanych za zaginione, nie musi to oznaczać, że wszyscy byli w budynku w chwili zawalenia. Wielu mieszkańców apartamentowca to obcokrajowcy, głównie z krajów Ameryki Południowej, co może tłumaczyć brak odzewu na próby skontaktowania się z niektórymi z nich.
Śledczy jeszcze nie stwierdzili, co spowodowało, że prawie połowa 40-letniego apartamentowca Champlain Towers South runęła 24 czerwca we wczesnych godzinach rannych, gdy mieszkańcy jeszcze spali.
Ale raport inżyniera z 2018 roku dotyczący 12-piętrowego kompleksu liczącego 136 mieszkań, przygotowany przed procesem ponownej certyfikacji bezpieczeństwa budynku, wykazał niedociągnięcia konstrukcyjne, które są teraz przedmiotem dochodzenia. Jeszcze w kwietniu ostrzegano mieszkańców, że poważne uszkodzenia betonu zidentyfikowane przez inżyniera przy fundamentach budynku od tego czasu "znacznie się pogorszyły" - podaje agencja Reutera.