Do 64 wzrosła liczba ofiar powodzi w Hiszpanii - wynika z informacji przekazywanych przez lokalne władze. Gwałtowne zjawiska, spowodowane przez burzę Dana, przetoczyły się przez południową i wschodnią Hiszpanię. W Walencji odwołane zostały lekcje, imprezy sportowe zamknięto również parki. W południowej Andaluzji wykoleił się pociąg dużych prędkości z 276 pasażerami na pokładzie.
Burze w największym stopniu doświadczyły Andaluzję na południu kraju, Walencję na wschodzie oraz Kastylię La-Manchę, a szczególnie prowincję Albacete.
Jak wynika z najnowszych informacji przekazywanych przez lokalne władze liczba ofiar żywiołu wzrosła do 64.
62 osoby zginęły w prowincji Walencja i 2 kolejne w regionie Kastylia-La Mancha.
Ta liczba - jak poinformowano - może się jeszcze zmienić. Wiele osób jest bowiem zaginionych.
Niektóre miasta są całkowicie odcięte od świata. Tak jest m.in. w przypadku gminy Paiporta w prowincji Walencja. Burmistrz Maribel Albalat poinformowała, że nie da się w tej chwili stwierdzić, ile jest ofiar powodzi, ponieważ dane, które otrzymuje, są "bardzo różne".
W prowincji Walencja - jak podaje "El Pais" - dziesiątki osób spędziły noc na dachach sklepów, stacji benzynowych, na mostach - dopóki nie udzielono im pomocy. Niektórzy byli też uwięzieni w pojazdach na zablokowanych drogach. Wiele z nich wciąż czeka na pomoc służb ratunkowych.