Co najmniej 158 osób zginęło w powodziach, które nawiedziły wschodnią Hiszpanię. Żywioł zebrał śmiertelne żniwo przede wszystkim we wspólnocie autonomicznej Walencja, ale także w Kastylii-La Mancha i Andaluzji. W całym kraju obowiązuje żałoba narodowa.

Liczba ofiar może wzrosnąć, ponieważ wielu mieszkańców regionów dotkniętych przez powódź wciąż jest uznawanych za zaginionych. Poszukiwania pięciorga osób wznowiono w miejscowości Letur w prowincji Albacete (Kastylia-La Mancha).

Wcześniej minister transportu Oscar Puente powiadomił, że ciała zmarłych wciąż są uwięzione w zniszczonych samochodach.

Burmistrz Walencji Jose Maria Catala, którą cytuje portal hiszpańskiego dziennika "El Pais", podała w czwartek rano, że w dzielnicy La Torre znaleziono dziewięć martwych osób. Osiem ciał znajdowało się w garażu.

Hiszpańska żandarmeria (Guardia Civil) przeprowadziła już w sumie 3,4 tys. akcji ratunkowych w samej prowincji Walencja - podała hiszpańska agencja EFE. Obejmowały one ratowanie ludzi i zapobieganie grabieżom. Jak poinformowało radio Cadena SER, policja aresztowała kilkadziesiąt osób za kradzieże w sklepach na obszarach dotkniętych powodziami.

Obniżono alerty związane z powodzią

W prowincji Castellon, wchodzącej w skład wspólnoty autonomicznej Walencja, obniżono w czwartkowe popołudnie poziom alertu z czerwonego na pomarańczowy. Wcześniej tego samego dnia ostrzegano mieszkańców, nakazując tym, którzy są na niżej położonych terenach, udanie się w bezpieczne obszary, wyżej.

Państwowa agencja meteorologiczna (Aemet) podtrzymuje obecnie pomarańczowy alert (drugi w trzystopniowej skali) w Andaluzji, Aragonii, Katalonii i Walencji. Żółty alert, pierwszy w trzystopniowej skali, obowiązuje w Kastylii i Leonie, Estermadurze i Ceucie (położonej na kontynencie afrykańskim).

Hiszpański premier Pedro Sanchez zapowiedział, że rząd nie zostawi mieszkańców Walencji samych. W regionie cały czas zamkniętych jest wiele dróg. "El Pais" pisze, że tysiące samochodów zostało porwanych przez wodę.

Niesprzyjające warunki pogodowe doprowadziły m.in. do zawieszenia zajęć w 38 szkołach w Andaluzji, z czego większość w prowincji Kadyks. W gminie Alora w prowincji Malaga, którą burza doświadczyła najmocniej we wtorek, zajęcia edukacyjne zostały już wznowione we wszystkich szkołach.

Mieszkańcy zarzucają władzom opieszałość

Jak podają hiszpańskie media, mieszkańcy regionów doświadczonych przez kataklizm zarzucają władzom niepoinformowanie ich o zagrożeniu na czas.

W czwartek szef MSW Fernando Grande-Marlaska obarczył lokalne władze wspólnoty autonomicznej Walencji odpowiedzialnością za spóźnione ostrzeżenia przed burzami. Według niego było to obowiązkiem władz regionalnych - podobnie, jak miało to miejsce w przypadku poprzednich sytuacji kryzysowych.

Wiele gmin we Wspólnocie Walencji pozbawionych jest wody pitnej, a około 75 tys. osób nie ma prądu - powiadomił dziennik "El Mundo". Transport w prowincji jest sparaliżowany; drogi dojazdowe do Walencji wciąż pozostają zamknięte, a władze zalecają, aby nie poruszać się po żadnych drogach w prowincji. Szybkie połączenie kolejowe z Madrytem nie będzie funkcjonować przez dwa-trzy tygodnie - poinformował resort transportu.

Strażacy przy pomocy wojska pracują nad oczyszczaniem miast zniszczonych przez powodzie błyskawiczne. Na zdjęciach publikowanych w środę w internecie widać było dziesiątki zniszczonych samochodów, które uniosła i pozostawiła rwąca woda.

Relacja Polki, która od 20 lat mieszka w dotkniętym regionie

Autostrady są totalnie zniszczone, woda zerwała asfalt, przęsła, mosty. Wzdłuż dróg jest mnóstwo porzuconych samochodów - relacjonuje w RMF FM pani Ilona, Polka mieszkająca od 20 lat w okolicach Walencji.

 

I właśnie zaczęła się kolejna burza. Będzie padać do niedzieli - dodała.

Piotr Salak rozmawiał także na antenie radia internetowego RMF24 z Marcinem Kitlińskim - przewodnikiem po Andaluzji.

Tak jak na całym świecie (...), tak i tutaj zaczynają się obwiniać jedne i drugie służby - opowiedział nasz rozmówca.

Zjawisko DANA

Obecne gwałtowne burze i powodzie są skutkiem zjawiska atmosferycznego, określanego w Hiszpanii jako DANA (hiszp. depresion aislada en niveles altos). Powstaje ono, gdy zimne powietrzne napotyka nad Morzem Śródziemnym ciepłe i wilgotne, tworząc niestabilność atmosferyczną, a w konsekwencji ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak burze, tornada i powodzie.

Rząd Hiszpanii ogłosił trzydniową żałobę, która rozpoczęła się w czwartek. Obecne powodzie to najpoważniejsza klęska żywiołowa w Hiszpanii od 1973 roku, kiedy ulewne deszcze zdewastowały kilka miast Murcji i Andaluzji na południu kraju, doprowadzając do śmierci około 300 osób - przypomina dziennik "El Mundo".