Prokuratura w Monachium postawiła reżyserowi Dieterowi Wedelowi zarzuty dotyczące gwałtu. Chodzi o zdarzenie z 1996 roku. Aktorka Jany Tempel twierdzi, że Wedel zmusił ją do seksu w hotelu w Monachium, podczas przesłuchania do roli. To najbardziej znana sprawa w niemieckiej debacie #MeToo.
Zarzuty pojawiły się na początku 2018 roku. W tym czasie trzy aktorki oskarżyły Wedla na łamach magazynu "Zeit" o molestowanie seksualne w latach 90.
Jest to najbardziej znana sprawa w niemieckiej debacie #MeToo, rozpoczętej w 2017 roku. Pod hashtagiem #MeToo kobiety publikowały w sieciach społecznościowych miliony swoich doświadczeń związanych z napaściami na tle seksualnym - pisze dziennik "Bild".
Wedel, który jest jednym z najbardziej znanych niemieckich reżyserów telewizyjnych, zaprzeczył tym zarzutom. Pod koniec sierpnia 2018 roku powiedział "Bildowi": Teraz cieszę się, że śledztwo jest w toku. Ufam prokuratorowi.
Dochodzenie prokuratury ciągnęło się długo - zwłaszcza, że trzeba było przesłuchać świadków za granicą. Pod koniec stycznia prokuratura w Monachium odrzuciła skargę złożoną przez prawnika Tempel, dotyczącą długiego czasu trwania postępowania.
Według prokuratury, 20-stronicowy akt oskarżenia, jako dowody w sprawie cytuje ponad 20 świadków, biegłego oraz wpisy do kalendarza.
Ani Tempel, ani jej prawnik Alexander Stevens nie chcieli komentować decyzji prokuratora.