Zamieszki w Paryżu i wielu innych miastach Francji wybuchły w czasie pierwszomajowych demonstracji przeciwko reformie emerytalnej. Skrajnie lewicowe bojówki zaczęły podpalać samochody, rozbijać witryny sklepowe i atakować policjantów.

Skrajnie lewicowe bojówki zaczęły wznosić w Paryżu uliczne barykady i je podpalać, niszczyć zaparkowane przy ulicach samochody, rozbijać witryny sklepowe i demolować agencje bankowe. Członkowie bojówek obrzucili policjantów kamieniami i butelkami. Następnie zaczęli odpalać w stronę funkcjonariuszy sztuczne ognie.

Szturmowe oddziały policji odpowiedziały pałkami, gazem łzawiącym, granatami hukowymi oraz tzw. granatami antyokrążeniowymi, które zawierają kawałki kauczuku.

W demonstracjach pierwszomajowych maszerowało około 2,3 mln osób w całej Francji, w tym 550 tys. w Paryżu - podał związek zawodowy CGT. W stolicy podczas manifestacji koktajlem Mołotowa podpalony został policjant.

W tych miastach doszło do zamieszek

Zamieszki wybuchły również m.in. w Nantes, Rennes i Lyonie. W Lyonie skrajnie lewicowi aktywiści plądrowali sklepy, by - skandując hasła przeciwko polityce prezydenta Emmanuela Macrona oraz przeciwko drożyźnie - darmowo rozdawać mieszkańcom miasta żywność. Policja użyła m.in. armatek wodnych.

Gigantyczne pierwszomajowe demonstracje przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego z 62 do 64 lat zorganizowane zostały przez związkowców w ponad 300 miastach Francji. Niektórzy przedstawiciele największych central związkowych zapowiadali, że na ulice mogą wyjść w sumie nawet ponad trzy miliony osób.

Olbrzymiej fali demonstracji towarzyszą strajki. Stanęła jedna piąta pociągów, dyrekcja paryskich lotnisk ogłosiła odwołanie ponad jednej trzeciej lotów.

Zgoda na użycie dronów

Zapobiec wybuchowi zamieszek będzie próbowało w całym kraju ponad 12 tysięcy policjantów i żandarmów, w tym ponad pięć tysięcy w samym Paryżu. Prefektury w wielu miastach wydały pozwolenia na użycie przez funkcjonariuszy dronów, by śledzić przemieszczanie się skrajnie lewicowych bojówek.

Grupy skrajnie lewicowych aktywistów ostrzegły na portalach społecznościowych, że po demonstracjach nie zamierzają wrócić do domów. Chcą, by zamieszki trwały do późnych godzin wieczornych.

Opracowanie: