Zamachy w Bostonie dostarczyły w Stanach Zjednoczonych argumentów przeciwnikom ułatwień wizowych. Przeciwnicy reformy imigracyjnej i liberalizacji wizowej przekonują, że ułatwienia w podróżowaniu do USA sprawią, iż podobnych zdarzeń, jak te w Bostonie może być więcej. Taki punkt widzenia mógłby utrudnić wprowadzenie ułatwień wizowych. Polscy dyplomaci są jednak dobrej myśli. "Jestem optymistą" - podkreślił w rozmowie z amerykańskim korespondentem RMF FM ambasador RP w Waszyngtonie Ryszard Schnepf.
Wierzę w to, że jeszcze w tym roku ujrzymy jakieś owoce. Trudno mi powiedzieć dokładnie, czy to będzie jesień, czy to będzie listopad, ale głęboko wierzę w to, że dynamika wydarzeń, jakie obserwujemy w tej chwili, zbliża nas do pozytywnego zakończenia - mówi ambasador. Czeka nas jeszcze sporo kłopotów. Wydarzenia w Bostonie nie były dobrą wiadomością nie tylko dlatego, że zginęli ludzie, ale też dlatego, że cały problem imigracji stanął pod znakiem zapytania - dodaje.
Dyplomata przyznaje, że w pierwszym momencie obawiał się, iż sprawa Bostonu pokrzyżuje plany wprowadzenia zmian. Dzisiaj myślę, że nie, aczkolwiek będzie to sprawa podnoszona przez niektórych kongresmenów czy senatorów, którzy w sposób szczególny są przeciwko wprowadzeniu ułatwień wizowych - zauważa. Ambasador dodaje również, że jest dobrej myśli i liczy na to, że pod koniec roku Polska zostanie przyłączona do ruchu bezwizowego.
17 kwietnia grupa amerykańskich senatorów formalnie zgłosiła ponadpartyjny projekt obszernej reformy amerykańskiego systemu imigracyjnego. Jak poinformował wtedy ambasador Ryszard Schnepf, obejmuje on zapisy o rozszerzeniu programu bezwizowego, tak by mogła do niego wejść Polska.
Podstawowy cel projektu to umożliwienie przynajmniej części z 11 milionów nielegalnych imigrantów w Stanach Zjednoczonych uzyskania amerykańskiego obywatelstwa. By było to możliwe, kandydaci musieliby jednak sprostać ostrym warunkom. Po ich spełnieniu w długiej, przynajmniej 10-letniej procedurze nielegalny imigrant mógłby najpierw otrzymać zieloną kartę, a po następnych trzech latach obywatelstwo.