"Wynocha!", "Mordercy!" - takie hasła skandowali rozgniewani mieszkańcy regionu Walencji podczas wizyty króla Filip VI i premiera Pedro Sancheza. Oficjele odwiedzili w niedzielę zniszczoną przez powódź miejscowość Paiporta.

Krzyczeli "Wynocha!", "Mordercy!"

Filip VI wraz z małżonką Letycją odwiedzili w niedzielę tereny doświadczone przez żywioł. Towarzyszył im premier Pedro Sanchez i szef regionalnych władz Carlos Mazon. Ich obecność wywołała gwałtowną reakcję mieszkańców.

Jak informuje reporter RMF FM Krzysztof Zasada, delegację przywitał mocno wzburzony kilkusetosobowy tłum. Wykrzykiwał wobec członków delegacji obraźliwe hasła, skandował "mordercy, mordercy", obrzucał ich także błotem. Po pierwszym ataku służby ewakuowały premiera i królową. Mundurowi chcieli też ewakuować króla, ale on próbował rozmawiać z mieszkańcami i łagodzić nastroje. Po pewnym czasie także jego funkcjonariusze wyprowadzili w asyście konnych patroli.

Król Filip ostatecznie odwołał dalszą wizytację zalanych terenów. Szef lokalnej administracji opublikował wpis w mediach społecznościowych: "Rozumiem oburzenie społeczne i oczywiście je przyjmuję. To mój polityczny i moralny obowiązek. Postawa króla dzisiejszego ranka była wzorowa".

W lokalnych społecznościach gniew narastał od kilku dni, przede wszystkim wobec braku odpowiednich ostrzeżeń przed gwałtownymi burzami i powodziami, które zamieniły ulice m.in. Paiporty w rwące rzeki, co spowodowało dziesiątki ofiar.

Pond 200 ofiar powodzi

Według najnowszych danych rządowych bilans ofiar śmiertelnych gwałtownych powodzi, które przetoczyły się w ostatnich dniach przez wschód i południe kraju, to 214 osób, głównie w prowincji Walencja. Trzy ofiary odnotowano w regionie Kastylia-La Mancha, a jedną w Andaluzji na południu Hiszpanii.

"Choć w ostatnim czasie liczba ofiar przestała rosnąć gwałtownie, to wciąż pozostają miejsca, takie jak parkingi podziemne, garaże i piwnice, w których mogą znajdować się ciała" - poinformował na portalu X minister transportu Oscar Puente.

Władze informują o stopniowym przywracaniu dostaw energii elektrycznej oraz otwieraniu dróg i połączeń kolejowych. Służby ratunkowe, wojsko i tysiące wolontariuszy uczestniczą w sprzątaniu miejsc, przez które przetoczyła się woda i błoto.

Państwowa agencja meteorologiczna (AEMET) ogłosiła w niedzielę czerwony alarm pogodowy w prowincji Almeria w Andaluzji w południowo-wschodniej Hiszpanii oraz pomarańczowe i żółte alarmy dla terenów wzdłuż wschodniego wybrzeża kraju

"Niebezpieczeństwo jest ekstremalne! Nie podróżuj, chyba że jest to absolutnie konieczne!" - ostrzega agencja.

Niektóre obszary kraju wciąż zagrożone opadami

Gwałtowne burze, powodzie i podtopienia to skutek zjawiska atmosferycznego określanego w Hiszpanii jako DANA (depresion aislada en niveles altos). Powstaje ono, gdy zimne powietrze spotyka się z ciepłym i wilgotnym. To prowadzi do ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak burze, tornada i powodzie.

Hiszpańskie wybrzeże jest szczególnie narażone na tego typu zjawiska. Eksperci uważają, że powódź jest wynikiem zachodzących zmian klimatycznych na świecie, a także niewłaściwego zagospodarowania terenu w Walencji (wznoszenia budynków na obszarach zalewowych).

Zagrożone nadal są Tarragona na wschodzie kraju, Baleary i Andaluzja na południu. W Jerez w prowincji Kadyks w południowo-zachodniej Hiszpanii prewencyjnie ewakuowano w czwartek 300 rodzin w związku z ryzykiem wylania rzeki Guadalete. W piątek ponad 200 osób wróciło już do domów.