Chadecy i liberałowie porozumieli się, żeby ukarać Polskę. Zapisy w tej sprawie znajdują się w umowie, którą zawarły obie grupy polityczne, by liberałowie mogli poprzeć Antonio Tajaniego po rezygnacji z kandydowania przez Guya Verhofstdta. Eurodeputowani PiS mają więc problem. Jeżeli w ostatniej turze głosowania, do której przejdzie tylko chadek Tajni i socjalista Gianni Pittella poprą chadeka, to będzie oznaczało, że popierają umowę chadeków z liberałami, w której znajdują się zapisy skierowane wyraźnie przeciwko rządowi w Polsce.
Chadecy i liberałowie po prostu umówili się, że chcą wspólnie ukarać polski rząd. Potrzebują do tego nowych podstaw prawnych, bo obecne przepisy praktycznie im to uniemożliwiają.
Obecnie nałożenie na Polskę sankcji wymaga jednomyślności państw Unii i wystarczy sprzeciw jednego kraju, np. Węgier, by do tego nie doszło. Chadecy i liberałowie chcą zwrócić się do Komisji Europejskiej o przygotowanie odpowiednich, nowych przepisów.
Obie partie popierają ustanowienie nowego unijnego mechanizmu ws. demokracji, rządów prawa i praw podstawowych i zwrócą się do KE z prośbą o przedłożenie propozycji legislacyjnej w tym zakresie. Obie grupy zgodziły się popierać uczciwe, oparte na faktach oceny i rekomendacje Komisji Europejskiej - napisano w umowie.
Tak więc poparcie eurodeputowanych PiS dla Tajaniego oznaczałoby zgodę na realizację tej umowy, która uderza w rząd PiS. Natomiast poparcie dla Pittelli, który jest socjalistą też jest trudne, bo był on jednym z pierwszych, który zawsze opowiadał się za debatą w sprawie Polski i także chce nałożenia sankcji na nasz kraj. W umowie między chadekami a liberałami nie ma natomiast ani jednego zdania, że obie grupy wspólnie popierają Tuska na drugą kadencję. Powiedział o tym wprawdzie szef chadeków Manfred Weber, ale brak pisemnego zobowiązania potwierdza tylko informacje dziennikarki RMF FM, że gdy nie uda się obronić Tuska, to chadecy mogą na jego stanowisko zaproponować Verhofstadta, który jest "strawny" także dla lewicy.
APA