Dziwne odgłosy w kokpicie samolotu lecącego z Tokio do Dallas zmusiły załogę maszyny do awaryjnego lądowania. Piloci chcieli ustalić, co ukryło się w miejscu pełnym kabli. Okazało się, że schronienie znalazła tam wiewiórka.
Załoga linii American Airlines domyśliła się, że na pokładzie jest się jakieś zwierzątko, dlatego w obawie przed pogryzieniem kabli, zboczono z kursu i wylądowano na Hawajach.
Pasażerowie spędzili noc w hotelu, a następnego dnia odlecieli do Dallas innymi samolotami. Dla gryzonia wyprawa nie zakończyła się tak szczęśliwie – zabito go, gdyż obawiano się wścieklizny.